Droga do wyjścia
W PiS rozliczenia po porażce. Kaczyński ma już plan na najbliższe miesiące
Kilka dni zajęło PiS-owi uznanie wyborczej porażki. Po 15 października trwał festiwal luźno związanych z rzeczywistością deklaracji o tym, że „będziemy rozmawiali ze wszystkimi”, że wszystko może się jeszcze zdarzyć, że dzisiejsza opozycja się nie dogada, że większość w Sejmie jest na wyciągnięcie ręki.
Politycy PiS odkryli w sobie nagle słabość do PSL, roili o grupie sprzyjających im posłów Koalicji Obywatelskiej, wspominali o negocjacjach z Konfederacją i Polską 2050.
Jeszcze 18 października minister edukacji Przemysław Czarnek w rozmowie z Polsat News oceniał, że bardziej prawdopodobna jest kontynuacja niż zmiana władzy, bo „w Sejmie jest przewaga posłów konserwatywnych i chrześcijańskich”.
Trwało to aż do piątku, do występu Jarosława Kaczyńskiego na zjeździe klubów „Gazety Polskiej” w Spale. Tam prezes uciszył skandujących jego imię, mówiąc, że słyszał to wiele razy w kampanii, a wynik wyborów był „dobry, ale nie bardzo dobry”.
Długo analizował przyczyny przegranej PiS, a racjonalne wyjaśnienia („Polska się zmieniła i powinniśmy wyciągnąć z tego wnioski”, „pojawiła się konkurencja”, „byli ludzie, którzy zmęczyli się sporem PiS i KO i poparli Trzecią Drogę”, „zabrakło pruskiego porządku w naszej formacji”) przeplatał z teoriami spiskowymi i insynuacjami. Sugerował, że za Trzecią Drogą stoją „siły zewnętrzne” i że powinny się tym zainteresować służby; wspominał o wykreowanej w mediach „urojonej rzeczywistości”, w którą uwierzyło wielu Polaków; zaznaczył, że „ludzie nie głosują z wdzięczności”, i postraszył, że za chwilę zacznie się operacja likwidacji państwa, po której przy polskim rządzie zostanie kompetencja do wytyczania co najwyżej ścieżek rowerowych, a i to nie wszystkich.