Marsz Niepodległości w Warszawie, poszarpane flagi Unii. „Widzimy zagrożenie z Zachodu”
Marsz rozpoczął się o godz. 14 na rondzie im. Dmowskiego, ale narodowcy zebrali się wcześniej. O 11 w kościele p.w. Wszystkich Świętych na pl. Grzybowskim odbyła się msza, co też jest nowością – w poprzednich latach Robert Bąkiewicz (już nie jest prezesem stowarzyszenia, szczegóły niżej) i jego ludzie naciskali, by nabożeństwo 11 listopada miało obrządek przedsoborowy, ale wymagało to zgody biskupa. SMN regularnie jej nie otrzymywało, więc msza odbywała się na religijnym „uchodźstwie”, w kaplicy lefebrystów na Wawrze. Warszawski ratusz poinformował, że w Marszu Niepodległości wzięło udział ok. 40 tys. osób.
Marsz poprzedził w tym roku różaniec. W tym roku kroczy pod hasłem „Jeszcze Polska nie zginęła”. Zgromadzonych zabezpiecza policja, także z powietrza. Uczestnicy odśpiewali hymn i tradycyjnie odpalili race, centrum Warszawy spowił dym. Na ulicach widać poszarpane flagi tęczowe i unijne. – Widzimy zagrożenie z Zachodu. Widzimy, że Unia Europejska dąży coraz agresywniej do federalizacji. A to oznacza likwidację państw narodowych, utratę suwerenności. (...) Mówimy tym zakusom głośne „nie” – mówił na otwarcie prezes Stowarzyszenia Marsz Niepodległości Bartosz Malewski.
Na transparentach podobne w duchu hasła: „Stop ukrainizacji Polski”, „Nie dla eurokołchozu”, a nawet wezwania do polexitu. Dużo plakatów przeciw aborcji („ludobójstwo” zrównane z wojną) i społeczności LGBT+. Ale zgromadzeni pod sztandarami ONR buczą też na Krzysztofa Bosaka i Konfederację.
Ok. 16:30 czoło Marszu Niepodległości było już na błoniach Stadionu Narodowego. Tu zaplanowano przemówienia i koncert artystów związanych z SMN.
Warto podkreślić, że na tym nie koniec – tak jak przez ostatnie dwa lata narodowcy 12 listopada będą dyskutować, tym razem m.in. o tym, „jak uratować suwerenność Polski” oraz „czy pakt migracyjny rozsadzi Unię Europejską”. To tematy debat zaplanowanych w ramach Forum Niepodległości, imprezy towarzyszącej Marszowi. Wśród panelistów: lider Konfederacji Krzysztof Bosak, Artur Zawisza, a także związani z prawicą „niepokorni” dziennikarze Rafał Ziemkiewicz i Witold Gadowski. Dwie pierwsze edycje odbywały się na warszawskiej Pradze, przy ul. Szwedzkiej, teraz organizatorzy przenoszą się do centrum, do Domu Dziennikarza przy ul. Foksal 3/5.
W kontrze do Marszu Niepodległości w sobotę, podobnie jak w ubiegłych latach, zorganizował się Marsz Antyfaszystowski. Ma formę street party i hasła tolerancji, wolności i otwartości na sztandarach. W tym roku zgromadzeni niosą flagi LGBT i Palestyny (w związku z wydarzeniami na Bliskim Wschodzie).
Czym podpadł Bąkiewicz
Marsz Niepodległości przez lata był najważniejszym punktem w kalendarzu polskiej prawicy, zwłaszcza pozaparlamentarnej. To na nim politycznie urósł Robert Bąkiewicz, okrywający się chwałą sprawnego organizatora „największej narodowej demonstracji w Europie”. To tu odbywał się doroczny przegląd szabel, bo przejście ulicami stolicy było okazją do pokazania działalności całego środowiska narodowców, pęczniejącego od dotacji rządów PiS. Tutaj też dochodziło do starć z policją, jak chociażby w 2020 r. Słynne potyczki przy rondzie de Gaulle’a nazywano potem „bitwą o Empik”.
Dzisiaj potęga Marszu Niepodległości wydaje się tylko wspomnieniem. Pod koniec lutego we władzach stowarzyszenia doszło do konfliktu, który, według deklaracji obu stron, dojrzewał podskórnie od lat. Członkowie zarządu SMN – wśród nich m.in. politycy Konfederacji Robert Winnicki, Krzysztof Bosak i Witold Tumanowicz – oskarżyli Roberta Bąkiewicza o próbę nielegalnego przedłużenia sobie kadencji poprzez „pompowanie” liczby członków stowarzyszenia. Jak twierdzą jego krytycy, przedstawiał zarządowi karty podpisane in blanco.
Do tego doszły zarzuty o niegospodarność i zaniedbania w składaniu sprawozdań finansowych do Narodowego Instytutu Wolności. SMN ryzykowało utratę statusu organizacji pożytku publicznego i darowizn w ramach 1 proc. podatku. Mec. Bartosz Malewski, nowy szef SMN, wskazał „Polityce” wiele innych przyczyn rozstania z Bąkiewiczem: od wynoszenia majątku stowarzyszenia (listy mailingowe, domeny stron internetowych) do podległych sobie podmiotów, poprzez niezapłacone faktury i nieoddany sprzęt nagłaśniający, aż po krytykę jego symbiotycznej relacji z rządem Zjednoczonej Prawicy, zwłaszcza z Suwerenną Polską.
Marsz Niepodległości: Dwie frakcje, dwa hasła, a między liderami wrze
Skromniejszy Marsz Niepodległości?
Oficjalnie w newsletterach organizatorzy Marszu Niepodległości informują o deficycie budżetowym przekraczającym 100 tys. zł. W rozmowach z „Polityką” jeden z członków zarządu SMN twierdzi jednak, że dziura może być nawet dwa razy większa. Stąd obawy, że tegoroczny marsz będzie dużo skromniejszy. Do tego dochodzi nowy kontekst polityczny, wywołany utratą władzy przez PiS.
W poprzednich latach, choć politycy partii rządzącej oficjalnie nie identyfikowali się z marszem, to go tolerowali, używając Bąkiewicza i założonej przez niego Straży Narodowej jako podwykonawców zabezpieczających bardziej radykalne obszary nacjonalistycznej retoryki i propagandy. PiS odchodzi, ale sami narodowcy upatrują w zmianie rządu raczej szans niż ryzyka. W sieci mnóstwo jest wpisów przypominających, że Marsz powstał w kontrze do rządzącej w 2011 r. Platformy Obywatelskiej. Teraz, kiedy środowiska liberalne i prounijne wracają do władzy, ten duch ma się odrodzić. I chociażby dlatego organizatorzy liczą, że mimo problemów finansowych ulicami stolicy przejdzie co najmniej 100 tys. osób.
Czytaj też: Oszołomy precz! Jak się podzieliła radykalna niepisowska prawica
Bąkiewicz maszeruje i apeluje do młodych
A Robert Bąkiewicz? Po nieudanej próbie dostania się do parlamentu z radomskiej listy PiS były prezes SMN próbuje odbudować pozycję na prawicy. W piątek potwierdził „Polityce”, że weźmie udział w marszu. Nie pójdzie jednak pod sztandarami swojego niegdysiejszego stowarzyszenia, bo pozostaje w otwartym konflikcie z nowymi władzami.
Wcześniej, w newsletterze dla sympatyków, wzywał do pojawienia się na ulicach Warszawy zwłaszcza młodsze pokolenia. „Masowy udział młodych Polaków w tym marszu był świadectwem dumy z własnego państwa i wyrazem odradzającego się współczesnego polskiego patriotyzmu. Ale dziś historia stawia nasze pokolenie przed nowymi wyzwaniami. Dziś na horyzoncie pojawiają się czarne chmury zagrażające naszej niepodległości. To przede wszystkim rosyjski ekspansjonizm dążący do przywrócenia swej władzy w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Wojna na Ukrainie, dla Moskwy, jest tylko etapem w przywracaniu swojej dominacji w naszej części kontynentu” – czytamy w nadesłanej wiadomości, która kończy się prośbą o darowizny na konto Rot Marszu Niepodległości, kolejnej instytucji, którą Bąkiewicz założył i której nadal szefuje.
#MarszNiepodleglosci2023
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) November 11, 2023
Idziemy! pic.twitter.com/jxGhyLZeOT
Andrzej Duda na pl. Piłsudskiego
Oficjalne państwowe uroczystości rozpoczęły się o godz. 12 odprawą wart przed Grobem Nieznanego Żołnierza na pl. Piłsudskiego w Warszawie. Wzięli w nich udział m.in. prezydent Andrzej Duda z żoną Agatą Kornhauser-Dudą, premier Mateusz Morawiecki, marszałek Sejmu Elżbieta Witek, marszałek Senatu Tomasz Grodzki, minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak, ale i marszałek senior Marek Sawicki (prezydent taktycznie obsadził go w tej roli). W Świątyni Opatrzności Bożej odbyła się wcześniej msza z ich udziałem w intencji ojczyzny.
Duda na pl. Piłsudskiego perorował o niepodległości w kontekście wojny w Ukrainie. Jak mówił, od 24 lutego 2022 r. jest jasne, skąd płynie zagrożenie. „Czy możemy być pewni, że imperializm rosyjski zatrzyma się tam, na okupowanych przez Rosję ziemiach Ukrainy? Powiem wprost: możemy być pewni, że się nie zatrzyma, jeśli nie zostanie skarcony”. I dalej: „Tylko perspektywa wstydu i hańby może zatrzymać rosyjski imperializm”. Czynił aluzję do zmieniającej się sytuacji politycznej i utraty władzy przez PiS, podkreślając, że zakupy militarne powinny być kontynuowane, bo to dla Polski „sprawa egzystencjalna”. „Dziś nie wiemy tak do końca, kto ma rację w naszych politycznych sporach. To pokaże przyszłość”, kontynuował, „bądźmy w sojuszach, ale mądrze, niech polski interes będzie najważniejszy”.
Wcześniej Duda złożył wieńce przed pomnikami Ojców Niepodległości i zapalił Świecę Niepodległości, która – jak czytamy na stronie prezydenta – „została ofiarowana polskim kardynałom przez papieża Piusa IX w 1867 r., podczas uroczystości kanonizacyjnych św. Jozafata Kuncewicza”.
W Belwederze Andrzej Duda wręczył odznaczenia. Order Orła Białego otrzymał Jerzy Kalina, kontrowersyjny rzeźbiarz, autor m.in. instalacji Jana Pawła II przed Muzeum Narodowym w Warszawie („w uznaniu jego znamienitych zasług dla kultury polskiej, za konsekwentne występowanie w obronie prawdy i wolności twórczej w PRL poprzez wybitne i poruszające dokonania artystyczne, za działalność na rzecz suwerennej Rzeczypospolitej”).
Kaczyński: Polską chce rządzić „partia zewnętrzna”
Prezes PiS Jarosław Kaczyński 10 listopada, w kolejną miesięcznicę smoleńską, także mówił o niepodległości. Jego partia traci władzę, więc zasugerował, że Polsce grozi niebezpieczeństwo. „Jest już plan, żeby nas pozbawić suwerenności”, mówił. PiS zorganizował w piątek, jak to określi, „społeczne obchody” Święta Niepodległości pod hasłem „Warto być Polakiem”. Kluczowe uroczystości odbyły się na pl. Piłsudskiego, przy pomniku smoleńskim.
Tu Kaczyński groził i zapowiadał: „Kiedyś byłem przekonany, że jesteśmy niepodlegli, choć są ograniczenia wynikające z członkostwa w Unii Europejskiej, przyjęte dla uzyskiwania pewnych korzyści. 105 lat po wydarzeniach z 1918 r. muszę mówić o tym, co dziś. Władzę przejął obóz, który chce przywrócić wysokie emerytury esbekom, przywrócić im przywileje. (...) Jest już przygotowany konkretny plan, którego wprowadzenie w życie przez Unię prowadziłoby do pozbawienia nas niepodległości, suwerenności, anihilacji polskiego państwa. To realizacja planu likwidacji naszej niepodległości. Już za rok albo dwa. (...) Czeka nas twarda walka. Ci, którzy chcą przejąć władzę, z całą pewnością będą dążyli do realizacji planu Niemiec, na czele tej koalicji stoi partia nie polska, a niemiecka, zewnętrzna. Musimy walczyć, możemy tę walkę wygrać. Wygramy ją, gdy będziemy zdeterminowani”.