Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Biadolić i larum grać. PiS z pogubionym Kaczyńskim testują nową strategię wizerunkową

Jarosław Kaczyński składa ślubowanie w Sejmie, 13 listopada 2023 r. Jarosław Kaczyński składa ślubowanie w Sejmie, 13 listopada 2023 r. Kancelaria Sejmu RP
W obu izbach parlamentu wydarzyło się coś, co zapowiada nową strategię wizerunkową PiS. Teraz będzie toczyć swój niezłomny i bohaterski bój z niewiernymi najeźdźcami. Cały jest dzisiaj na kacu.

Tusk „zachowywał się jak ostatni lump”, powiedział na sejmowym korytarzu Jarosław Kaczyński, dodając, że PO praktykuje „niemieckie chamstwo”. Nie wiem, czym różni się niemieckie od polskiego, lecz zeszłoroczna wypowiedź Donalda Tuska o „królach życia bijących żony”, którzy są klientelą polityczną PiS, musiała poruszyć czułą strunę w duszy prezesa. Cóż, jego partii nie za dobrze idzie szukanie klienteli wyborczej na Żoliborzu...

Cały PiS jest na kacu

Tusk może i trochę wtedy przesadził. Tak czy inaczej, nerwy prezesa nie są jak postronki. Jest tak załamany i pogubiony, że dosłownie nic mu nie wychodzi. Ostentacyjne spóźnienie na inauguracyjne obrady Sejmu poszło mu tak fatalnie, że zmuszony był „śpiewać” (oj, pamiętamy, pamiętamy te śpiewy!) hymn gdzieś w przejściu. Nikt nie chroni go już przed dziennikarzami, więc zdążył przed wejściem na salę dać upust swojej frustracji, a to mu powagi w oczach wyborców nie dodaje. Podczas przemówienia Morawickiego udawał, że śpi, a sam na mównicę sejmową wszedł w beznadziejnej sprawie zachwalania kandydatury Elżbiety Witek na marszałka Sejmu. Po prostu, jak to mówią młodzi, przegryw. Cóż, po tylu latach mamy satysfakcję, patrząc, jak niedawny jednorządca Polski, abnegat zza biurka w obskurnym bloku przy Nowogrodzkiej, niszczący nam państwo i meblujący nam życie wedle swoich paranoi i doraźnych populistycznych kombinacji, po prostu odchodzi. Był Kaczyński i nie ma Kaczyńskiego. Praktycznie w jeden dzień! Nie do wiary. Ta demokracja to jednak cudowna rzecz, prawda?

Cały PiS jest na kacu. „Tu nie chodzi o prawdę, o moje wypowiedzi, tylko o krwawą zemstę”, powiedział senator Marek Pęk po przegranym głosowaniu nad jego kandydaturą na stanowisko wicemarszałka Senatu. Nie, wcale nie chodziło o to, że nazwał senatorów opozycji „prorosyjską większością”, za co zresztą ukarała go komisja etyki! Fotel mu się należy, a skoro go nie dostał, to jest ofiarą zemsty. Krwawej w dodatku.

Taka to teraz będzie retoryka PiS. Potwierdzają to wypowiedzi polityków oraz prawicowa prasa. Taki od kilku dni zapanował ton i pewnie nieprędko to się zmieni. Biadolić i larum grać. Niemcy nas biją! Tymczasem, gdyby PiS wystawił mniej kontrowersyjnego kandydata, z pewnością by przeszedł. Ale wolał iść na konfrontację, aby móc stroić się w męczennicze łachmany. Może wyborcy to polubią?

Czytaj też: Glapiński przed Trybunał Stanu? Kręte ścieżki rozliczania PiS

Witek nie przejdzie, więc czemu się uparli?

Dla demokratów te pierwsze dni w nowej politycznej rzeczywistości są piękne. To tak jak gdyby ktoś otworzył szeroko okna i wpuścił świeże powietrze. Czujemy, że miazmaty starego porządku szybko wywietrzeją. I trzeba oddać nowemu marszałkowi Szymonowi Hołowni, że umiał się znaleźć w nowej roli i w historycznej chwili, w której przypadła mu rola mistrza ceremonii. Co więcej, jego koncyliacyjny ton odpowiada oczekiwaniom większości społeczeństwa. Podobnie jak ta odrobina patosu, która wychodzi mu zresztą znacznie lepiej niż Andrzejowi Dudzie. W końcu kto jak kto, ale Hołownia na występowaniu w telewizji zna się nieźle.

Wystawienie Pęka było małą prowokacją. Natomiast wystawienie jako kandydatki na wicemarszałka Sejmu Elżbiety „jest prośba od szefa” Witek to prowokacja z gatunku tych „na bezczela”. Jednego PiS mógł być pewien. Tego mianowicie, że wielokrotnie łamiąca prawo i regulamin Sejmu, ostentacyjnie posłuszna szefowi swojej partii, firmująca najgorsze, antydemokratyczne praktyki w Sejmie, niestawiająca się na przesłuchania w NIK (i tak dalej) była marszałkini nie przejdzie.

I o to właśnie chodziło. Bez wątpienia gdyby PiS wysunął jakiegoś względnie neutralnego kandydata, nowa większość zagłosowałaby za nim. Wolą jednakże, a w każdym razie autor tej polityki Jarosław Kaczyński woli liczyć na to, że społeczeństwo da sobie wmówić, jakoby PiS stał się ofiarą antydemokratycznej wendetty ze strony nowej władzy. Nie potrwa to zapewne długo, bo jakiegoś wicemarszałka największa partia w Sejmie mieć musi i prędzej czy później go dostanie. Dziś jednak potrzebny jest nie wicemarszałek, lecz cyrk.

Swoją drogą, skoro PiS spodziewa się, że większość – z szacunku dla demokracji – przegłosuje jego wicemarszałka, to dlaczego sam głosował przeciwko kandydatom większości sejmowej na wicemarszałków? Ale logika w działaniu i przekazie propagandowym PiS nie odgrywa znaczącej roli. Cynizm i populizm obywają się bez konsekwencji, jakkolwiek czasami muszą ponosić konsekwencje...

Czytaj też: Szymon Hołownia idzie po więcej. Kim jest nowy marszałek Sejmu

Cyniczny symetryzm ma wzięcie

W obu izbach parlamentu wydarzyło się więc coś, co zapowiada nową strategię wizerunkową PiS. Będzie to strategia kreująca wizję oblężonej twierdzy, w której niczym w starożytnej judzkiej Masadzie dzielni wojownicy będą toczyć niezłomny i bohaterski bój z niewiernymi najeźdźcami. Ci najeźdźcy to „niemieckie chamy”, dążący do podboju naszego kraju pod pretekstem dalszej integracji Unii Europejskiej. Niemieckie chamy z PO razem ze swoimi zdradzieckimi akolitami będą teraz nie tylko rozmontowywać państwo, niszcząc dorobek ośmiu lat rządów patriotów i przygotowując Polskę do przekazania jej w ręce Niemców, lecz ponadto będą wszelkimi metodami mścić się na patriotach oraz dewastować demokrację.

W jakimś stopniu odpowiada to pewnie faktycznym przekonaniom aparatu partyjnego PiS. Ludzie bowiem sądzą po sobie i trudno im przyjąć do wiadomości, że inni mogą być naprawdę inni. Zresztą już od dawna PiS nam sugeruje, że może i owszem, zrobili skok na kasę i stanowiska w spółkach itp., lecz przecież wszyscy tak robią, więc nie ma sprawy. Teraz będziemy słyszeć o nowym rządzie mniej więcej to samo, co opozycja mówiła o PiS. Ot, żeby ludziom się wydawało, że jedni warci drugich, a obwinianie się o złodziejstwo to stały i uniwersalny rytuał polityczny. Po prostu rządzący zawsze kradną, ile mogą, a opozycja z dużą przesadą to nagłaśnia.

Polityka jest w oczach polskiego społeczeństwa od dawna już głęboko skompromitowana, przez co taki cyniczny „symetryzm” ma wzięcie. Dlatego tak ważne jest, żeby rozliczenia nadużyć władzy i złodziejstwa minionych ośmiu lat były tyleż stanowcze, co praworządne i żeby opinia publiczna miała w ich przebieg głęboki i szczegółowy wgląd. Tylko wtedy lamenty „Niemcy mnie biją” będą nieskuteczne, gdy każdy obywatel będzie mógł się przekonać, że nie Niemcy, lecz polski prokurator. I nie bije, tylko przesyła akt oskarżenia do sądu. A ten sąd sądzi przy otwartych drzwiach i szczegółowo swoje wyroki uzasadnia.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną