Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kraj

Spóźniony prezent wyborczy dla PiS. TVP kupuje prawa do Ekstraklasy

Podpisanie kontraktu z Canal+ przez Mateusza Matyszkowicza nie broni się na żadnej płaszczyźnie. Podpisanie kontraktu z Canal+ przez Mateusza Matyszkowicza nie broni się na żadnej płaszczyźnie. Wojciech Stróżyk / EAST NEWS
Na ten zakup przez publicznego nadawcę naciskały obsadzone przez PiS zarządy spółek skarbu państwa, które sponsorują polską piłkę nożną. Wyszła biznesowo-polityczna wpadka.

TVP dogadała się z Canal+ w sprawie zakupu praw do transmisji meczów piłkarskiej Ekstraklasy. Publiczny nadawca zapłaci 30 mln zł za możliwość pokazania na otwartej antenie 34 spotkań z 19 pozostałych do końca rozgrywek kolejek. Umowę podpisał jednoosobowy zarząd TVP w osobie prezesa Mateusza Matyszkowicza, który w myśl zapowiedzi zwycięskiej koalicji już za chwilę przestanie rządzić publiczną telewizją. – Decyzja tyleż ryzykowna, co bezsensowna – mówi nam Robert Kwiatkowski, lewicowy członek Rady Mediów Narodowych, niegdyś prezes Telewizji Polskiej.

Czyją kasę wydaje Matyszkowicz?

„To miał być prezent dla PiS na wybory, ale negocjacje się przeciągnęły” – komentował w branżowym Presserwisie Andrzej Wasik, naczelny dziennika „Sport”. Wasik dodaje, że zakup praw negocjowany był od dawna, ale takie negocjacje nigdy nie trwają kilka dni, więc wyszła biznesowo-polityczna wpadka, a na zakup praw przez publicznego nadawcę naciskały obsadzone przez PiS zarządy spółek skarbu państwa, które sponsorują polską piłkę nożną.

Z kolei Marek Wawrzynkowski z „Przeglądu Sportowego” napisał, że „to dobra wiadomość dla kibiców, ale mocno kontrowersyjna z punktu widzenia czasu jej podpisania, bo już po wyborach przegranych przez Prawo i Sprawiedliwość. Pojawią się więc zarzuty, że zarząd dysponuje nie swoimi pieniędzmi”.

Zgadza się Robert Kwiatkowski: – Z tej decyzji Matyszkowicz będzie rozliczany, tak jak rozliczany był każdy ustępujący prezes telewizji.

Czytaj też: Setka Krychy z dychą

Patałachy za miliony

Kwiatkowski dodaje, że podpisanie kontraktu z Canal+ przez Mateusza Matyszkowicza nie broni się na żadnej płaszczyźnie. – Po pierwsze, ktoś, kto wie, że za chwilę odda władzę, nie powinien podejmować decyzji za grube miliony. Nie tyle z punktu widzenia prawnego, ile zwykłej przyzwoitości. Oczywiście z punktu widzenia prawa ma obowiązek podejmować decyzje korzystne dla spółki, ale czy pokazywanie tych patałachów, bo innym słowem nie nazwę polskiej piłki nożnej, to rzeczywiście decyzja korzystna dla spółki?

Jak czytamy w „Przeglądzie Sportowym”, negocjacje w sprawie zakupu praw do meczów Ekstraklasy wznowiło nowe kierownictwo TVP Sport, kiedy w sierpniu szefostwo anteny objął Krzysztof Zieliński, a jego zastępcą i redaktorem naczelnym został Sebastian Staszewski. Przełom w negocjacjach miał nastąpić w połowie września, kiedy to na Woronicza odbyło się poufne spotkanie na szczycie z udziałem prezesa TVP Mateusza Matyszkowicza, Edyty Sadowskiej, prezeski Canal+, nowego kierownictwa TVP Sport oraz przedstawicieli Ekstraklasy, w tym m.in. prezesa i właściciela Legii Dariusza Mioduskiego.

Państwowe spółki kontra TVP

W poprzednich sezonach, zgodnie z umową pomiędzy Canal+, Ekstraklasą i TVP, w publicznej, otwartej telewizji pokazywany był jeden mecz piłkarskiej Ekstraklasy na kolejkę, za co TVP płaciła rocznie 50 mln zł. Teraz stanowiska się rozjechały: Canal+ miał żądać ponoć 80 mln zł, TVP dawała zaś zaledwie 7 mln zł. Przy takiej rozbieżności stanowisk nie było mowy o porozumieniu, ale ponoć sprawa stała się polityczna, gdy na zawarcie porozumienia naciskały opanowane przez pisowskich nominatów zarządy państwowych spółek. Dla nich brak transmisji na otwartej antenie oznaczał wymierne starty, bo pieniądze zainwestowane w sponsoring nie miały szansy się zwrócić. Tylko transmisja w TVP zapewniała tzw. ekwiwalent reklamowy, czyli odpowiednią oglądalność. Ostatecznie stanęło na 30 mln zł za 34 mecze.

Pierwsza transmisja meczów Ekstraklasy już w ten weekend w TVP, a Mateusz Matyszkowicz musi szykować dobre uzasadnienie, by wykazać, że nie było to działanie na szkodę spółki.

Więcej na ten temat
Reklama
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną