„The Guardian”: Nowe rządy Tuska to wielka szansa dla Polski. „Kaszubi są twardzi”
Po meczu piłki nożnej z przyjaciółmi młody Donald Tusk zwykł zachodzić do baru Pod Kasztanami w Gdańsku, gdzie zawsze wznosił dwa toasty: za powodzenie ulubionego klubu, Lechii Gdańsk, i za upadek komunizmu w Polsce.
Toast: za upadek komuny, Lechię i Tuska
Tusk, dziś 66-letni, prawdopodobnie nie weźmie udziału w meczu, jaki jego przyjaciele rozgrywają zawsze w południe ostatniego dnia roku. Ale gdy zabrzmi ostatni gwizdek, zapewne zostanie wzniesiony trzeci toast – za zdrowie Tuska wracającego na stanowisko premiera i koniec katastrofalnego flirtu Polski z nacjonalistycznym populizmem, który stworzył głębokie podziały w społeczeństwie, osłabił instytucje demokratyczne i wbił klin między Warszawę i Unię Europejską.
Powrót Tuska po ośmiu latach rządów PiS będzie chwilą satysfakcji dla tych, którzy wzniosą toast w gdańskim pubie; wielu z tych, którzy grywali z nim w piłkę, popierało go od czasów, kiedy jako działacz studencki współpracował z antykomunistycznym ruchem Solidarność uruchomionym po strajkach w stoczni. Przyjaciele Tuska co prawda przyznają, że nie wszystkie życzenia zawsze się spełniają. Komunizm w Polsce upadł, ale osiągnięcia Lechii Gdańsk nigdy nie dorównywały pełnym pasji oczekiwaniom kibiców. Jak będzie z rządem Tuska? Zobaczymy.
We wtorek, dzień po głosowaniu w Sejmie, które zapewniło mu stanowisko premiera, Tusk przedstawił swój rząd, stworzony przez trudną koalicję PO z ludowo-konserwatywną Trzecią Drogą i Nową Lewicą. Urząd obejmuje w środę. W exposé powiedział, że jego rząd zrobi wszystko, by naprawić zło i żeby wszyscy bez wyjątku mogli się poczuć w Polsce jak w domu.
Czytaj też: PiS nie ma paliwa, Kaczyński zabezpiecza swoją pozycję
Przystań w Sopocie
Choć znowu będzie miał prawo zamieszkać w rządowej Willi Parkowa, eleganckiej rezydencji stojącej kilkaset metrów od kancelarii premiera w Warszawie, przyjaciele przypuszczają, że każdą wolną chwilę będzie się starał spędzić w Sopocie, gdzie mieszka jego rodzina.
To tutaj z żoną Małgorzatą wychował dzieci, Michała i Katarzynę. Kiedy po raz pierwszy był premierem w latach 2007–14, Małgorzata, niegdyś pracownica biblioteki uniwersyteckiej, została w Sopocie.
Podczas dwóch pierwszych kadencji na stanowisku premiera Tusk prowadził liberalną politykę gospodarczą, która, jak twierdzą jego zwolennicy, choć trudna dla niektórych, pomagała kontrolować dług publiczny w czasie globalnego kryzysu i przyniosła krajowi rekordowy wzrost gospodarczy. Na prawie każdy weekend wracał do Sopotu głównie po to, żeby pograć z kolegami w piłkę, nawet w zimie, a zimy nad Bałtykiem bywają surowe.
Zawsze miał ciąg na bramkę
– Nigdy nie podawał, miał ciąg na bramkę – wspomina jeden z jego przyjaciół. – Ale zawsze wiedział, gdzie musi znaleźć się piłka, żeby padł gol. Tak samo ma w polityce.
Przywiązanie do tego, co bliskie i znajome, jest zrozumiałe, gdy weźmie się pod uwagę stres i napięcia, jakie niewątpliwie czekają go w Warszawie po zabójczej kampanii wyborczej: PiS zacięcie atakował byłego szefa Rady Europejskiej, nazywając go na przemian zdrajcą, niemieckim szpiegiem i pupilkiem Brukseli.
Zdaniem przyjaciół przywiązanie Tuska do Sopotu pozwala zrozumieć, jak udało mu się ponownie dotrzeć na polityczne szczyty, choć jeszcze dwa lata wcześniej w ogóle go w polskiej polityce nie było. A może, co ważniejsze, dlaczego to zrobił.
Kaszubi są twardzi
– Jest Kaszubem – mówi po prostu Jacek Karnowski, nowo wybrany poseł PO, który przez 25 lat był prezydentem rodzinnego miasta Tuska. Kaszubi to 300-tys. słowiańska mniejszość narodowa zamieszkująca północno-wschodnią Polskę. – To twardzi ludzie – dodaje. – Uparci długodystansowcy, bardzo przywiązani do tradycji.
Kiedy w 2009 r. Karnowski został oskarżony o korupcję – w 2015 został uniewinniony – Tusk publicznie wezwał przyjaciela do opuszczenia szeregów partii. Karnowski przyznaje, że był wtedy wściekły, choć Małgorzata Tusk lojalnie ofiarowała mu wsparcie. – Ta akcja była wymierzona także w Tuska, nie tylko we mnie – mówi, wyjaśniając, dlaczego mu wybacza. – Jestem więcej niż pewien, że mamy wspólnego wroga. To człowiek, który próbuje zniszczyć demokrację w Polsce.
Tym wspólnym wrogiem jest Jarosław Kaczyński, prezes PiS, który przez osiem lat faktycznie rządził 38-milionowym krajem. W tym czasie przyszłość polskiej demokracji została zakwestionowana po raz pierwszy od upadku PRL w 1989 r.
Czytaj też: Kaczyński atakuje Tuska. Prezes PiS jest bezradny, nie umie przegrywać
Co PiS dał Polsce?
Polska gospodarka przeszła długą drogę od czasu, gdy kraj wszedł do Unii Europejskiej w 2004 r. PKB na głowę mieszkańca zmierza do tego, by w 2030 r. prześcignąć PKB Wielkiej Brytanii, ale wraz ze zmianami pojawił się lęk, a wielu ludzi poniosło ogromne koszty reform. Tu pojawił się PiS ze swoimi transferami socjalnymi i konserwatywną agendą, zakładającą ograniczenie prawa do aborcji, demonizację osób LGBT+ i budzenie lęku przed imigrantami i uchodźcami. Bruksela zamroziła dziesiątki miliardów euro funduszy wskutek upolitycznienia polskiego sądownictwa, a zmianą być może najbardziej widoczną dla ludzi było przekształcenie publicznej telewizji w propagandową tubę PiS.
Niemieckie pochodzenie babki Tuska ze strony matki jest regularnie podkreślane w TVP, a w programach informacyjnych pokazywany jest z celownikiem na klatce piersiowej. Widzowie ulegają tej propagandzie. 43-letni mężczyzna został w zeszłym miesiącu skazany za grożenie Tuskowi śmiercią, gdy usłyszał w telewizji publicznej, że chce zlikwidować świadczenia socjalne. Kaczyński opisuje Tuska jako zdrajcę, który musi zostać moralnie wykluczony. Nawet Sopot przestał być dla niego bezpieczną przystanią.
Sąsiad Tuska, 80-letni Włodzimierz Kubiak, twierdzi, że nowy premier „pluje na Kościół” i chce liberalizować prawo aborcyjne. – Kiedy zobaczyłem go z wnukiem na ulicy, przeszedłem na drugą stronę – mówi. Ta niechęć udzieliła się wielu osobom. W wyborach o rekordowej frekwencji na poziomie 74,4 proc. PiS zdobył 35,4 proc. i 194 miejsca w 460-osobowym Sejmie, Koalicja Obywatelska 30,7 proc. głosów i 157 miejsc. Ale to Tusk, który jest wytrawnym graczem politycznym, zdobył koalicjantów i tym samym większość w parlamencie.
Pewnego dnia nadejdzie zmiana
Andrzej Kowalczys zna Tuska od czasu, gdy miał 15 lat. Wie, co go motywuje. Ich świat w latach 70. i 80. sprowadzał się do grania w piłkę i polityki. Tusk, piszący w opozycyjnej prasie teksty ku chwale wolnorynkowych myślicieli, takich jak Friedrich Hayek i Milton Friedman, był jednym z tych, którzy biegali na demonstracje i rzucali w milicję kamieniami. Kowalczys twierdzi, że Tusk wyróżniał się odwagą cywilną wśród młodych działaczy Solidarności, do których należał m.in. Lech Kaczyński, brat Jarosława. – Krążyło wtedy wiele dowcipów o Żydach, ale on mówił takim żartownisiom, żeby się przymknęli, bo nie powinno się dzielić ludzi. To wymagało dużej odwagi, bo antysemityzm był dość powszechny.
Oprócz odwagi cechuje go „niesamowity upór”, jak mówi Jaśko Pawłowski, który przyjaźni się z Tuskiem od 1981 r., kiedy w reakcji na powstanie Solidarności kontrolowany przez Moskwę rząd z gen. Wojciechem Jaruzelskim na czele wprowadził stan wojenny. – W moim mieszkaniu drukowali prasę podziemną – opowiada. – Mówiłem: „policja bije ludzi pałkami, a wy piszecie o wolnym rynku? O co chodzi, do diabła?” – wspomina. – Tusk odpowiedział: „Pewnego dnia nadejdzie zmiana i społeczeństwo musi być gotowe na te idee”.
Jerzy Borowczak, rówieśnik Tuska, był jednym z czterech pracowników stoczni im. Lenina, którzy w 1980 r. organizowali pierwszy strajk. W cieniu ogromnych portowych dźwigów wspomina oczarowanie Tuska Margaret Thatcher. Premier Wielkiej Brytanii przyjechała w 1988 r. do Gdańska, by spotkać się z przywódcą Solidarności Lechem Wałęsą. – Był nią zafascynowany. Musi mu być trudno montować koalicję z lewicą, bo zawsze był zdeklarowanym liberałem.
Polityk bardzo pragmatyczny
Adam Jasser, który był doradcą Tuska w latach 2010–14, uważa jednak, że tak byłoby w przypadku mniej pragmatycznego polityka. Z drugiej strony szereg podejmowanych przez niego zobowiązań finansowych, np. 30-proc. podwyżki dla nauczycieli, niepokoi Leszka Balcerowicza, byłego mentora Tuska i ministra finansów, który obawia się, że premier stanie się „typowym politykiem”.
Największe wyzwanie, jak mówi Jasser, polega dziś na wprowadzaniu reform przy wrogim prezydencie, który może wetować najważniejsze ustawy i jest całkowicie uległy wobec PiS. Jarosław Kuisz, autor książki „The New Politics of Poland”, używa barwnego porównania: PiS niczym saper zaminował wszelkie instytucje, od politycznie mianowanych sędziów po spółki skarbu państwa. – Rozmontowanie tego systemu to największe wyzwanie w karierze politycznej Tuska – mówi Kuisz.
Problem w tym, że trzeba uporać się z korupcją i pisowskim zawłaszczeniem państwa tak, by jeszcze bardziej nie zatruć sfery politycznej chęcią zemsty. – Potrzebne są radykalne środki, by przywrócić krajowi właściwe rządy, ale jeśli Tusk takie środki zastosuje, natychmiast pojawią się oskarżenia, że stosuje te same metody co poprzednicy – mówi Jasser. Nie widać np. legalnego sposobu na usunięcie Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego, który ze wszystkich sił pomagał przyjaciołom z PiS, a teraz może przeszkadzać rządowi Tuska.
Czytaj też: Drugie nadejście Tuska. Świat z nadzieją o zmianie rządu w Polsce
Nowy Trójkąt Weimarski
Na pewno Tusk poprawi relacje z Europą. W Niemczech i Francji już mówi się o odbudowie Trójkąta Weimarskiego, koncepcji, że wraz z Polską kraje te będą kierować polityką UE. Tusk był uważany za skutecznego szefa Rady Europejskiej. Asystent Michela Barniera Georg Riekeles wspomina jego „wieczny optymizm” co do możliwości uniknięcia brexitu i zaangażowanie w walkę o jedność Unii, choć irytowało to niektóre kraje, które po prostu chciały zakończyć te negocjacje.
– Ten optymizm będzie mu dziś bardzo potrzebny – mówi Ewa Chrzan, przyjaciółka rodziny, którą spotykamy podczas spaceru z psem w pobliżu domu Tuska. – Nie wiedziałam, że tak wiele osób chciało jego powrotu. Ale atmosfera w Polsce jest straszna. Pamiętam czasy komunizmu i wtedy było łatwiej, nie było takiej nienawiści. Był strach, ale nie nienawiść.
Tłum. Paweł Moskalewicz