Kraj

Gowin: pierwszy świadek komisji śledczej. Już nie musi być lojalny wobec PiS

Jarosław Gowin Jarosław Gowin Roman Bosiacki / Agencja Wyborcza.pl
Jarosław Gowin nie ma powodów do lojalności wobec środowiska PiS i dlatego można się spodziewać, że jego zeznania nie będą po myśli byłej partii rządzącej. Zapewne pół Polski „szykuje popcorn”, bo wydarzenie jest niemałego kalibru.

W 2020 r., gdy w najlepsze trwała pandemia covid-19, a zbliżały się wybory prezydenckie, PiS wymyślił, aby przeprowadzić je korespondencyjnie, z pomocą Poczty Polskiej. Pomysł ten forsowano w przekonaniu, że taka forma wyborów będzie korzystna dla Andrzeja Dudy, a rachityczna, „covidowa” kampania wyborcza zapewni mu łatwą reelekcję. Wydawało się również, że trwająca przez wiele miesięcy pandemia szkodzić będzie popularności rządu, a więc również prezydenta, natomiast w pierwszej jej fazie społeczeństwo w sposób naturalny skupiać się będzie wokół władzy jako gwaranta bezpieczeństwa.

Rozpoczęto więc dość chaotyczne przygotowania, których głównym elementem było przedwczesne, wyprzedzające proces legislacyjny wydrukowanie za kwotę ok. 76 mln zł pakietów wyborczych, które miała rozesłać wyborcom, a potem je od nich odebrać Poczta Polska.

Wiadomo było, że jest to od strony prawnej bardzo kontrowersyjne i niemal niewykonalne organizacyjnie, a jednak władza brnęła w ten projekt, co doprowadziło do zmarnowania całej góry wydrukowanych już pakietów i znacznej kwoty wydanej na ich druk. Bezpośrednio winni byli temu premier Mateusz Morawiecki oraz wicepremier Jacek Sasin. W maju 2021 r. NIK zawiadomiła nawet prokuraturę o możliwości popełnienia przez tego ostatniego przestępstwa nadużycia uprawnień, jednakże śledztwo umorzono, podobnie jak wcześniejsze śledztwo wszczęte na wniosek osoby prywatnej.

Wybory kopertowe się nie odbyły. Na szczęście

Powody, dla których korespondencyjna formuła wyborów budziła poważne obiekcje prawno-proceduralne, związane były w pierwszym rzędzie z ograniczaniem wyłącznych kompetencji Państwowej Komisji Wyborczej (i przekazaniem ich Poczcie Polskiej oraz Wytwórni Papierów Wartościowych), a także z trudnościami w zapewnieniu uczciwości wyborów i zabezpieczeniu ich przed fałszerstwami. W końcu wybory odbyły się normalnie (choć z opóźnieniem w stosunku do terminu konstytucyjnego), a dzięki masywnemu wsparciu rządu i mediów publicznych nieznaczną większością głosów wygrał je, jak wiadomo, Andrzej Duda.

W gruncie rzeczy to przede wszystkim właśnie te wybory powinny być przedmiotem zainteresowania Sejmu i badań powołanej do tego celu komisji śledczej. Nikt bowiem nie przypuszcza, aby Andrzej Duda mógł wygrać, gdyby TVP nie nadawała – pod pretekstem materiałów informacyjnych – jego darmowych reklam wyborczych, a premier i inni dygnitarze państwowi nie uczestniczyli – pod pretekstem wykonywania obowiązków służbowych – w opłacanych przez rząd imprezach wyborczych kandydata PiS.

Wiele było (i jest) afer związanych z rządami PiS, a niedoszłe wybory kopertowe nie były najpoważniejszą spośród nich. Miała ona jednakże o tyle szczególne znaczenie, że dotyczyła systemu wyborczego, wrażliwego jądra demokracji. Nic dziwnego więc, że nowy Sejm powołał poświęconą wyborom kopertowym komisję śledczą, a dokładnie „sejmową komisję do zbadania legalności, prawidłowości oraz celowości działań podjętych w celu przeprowadzenia wyborów Prezydenta RP w 2020 r. w formie głosowania korespondencyjnego”.

Komisja ds. wyborów kopertowych. Lista świadków

Jeszcze przed świętami nowa sejmowa komisja śledcza postanowiła o przesłuchaniu grupy polityków i urzędników biorących udział w przygotowywaniu niedoszłych wyborów korespondencyjnych bądź mających wiedzę w tym zakresie. Są to następujące osoby: Jarosław Gowin, Michał Wypij, Elżbieta Witek, Michał Dworczyk, Mateusz Morawiecki, Jacek Sasin, Mariusz Kamiński, Magdalena Przybysz, Mariusz Haładyj, Tomasz Szczegielniak, Jarosław Kaczyński, Marek Zagórski, Bogdan Skwarka, Marian Banaś, Sylwester Marciniak, Tomasz Zdzikot, Przemysław Sypniewski, Maciej Biernat, Piotr Ciompa, Ewa Wrzosek, Jan Nowak, Szymon Osowski.

Wchodzący w skład komisji posłowie PiS chcieli, aby przesłuchani zostali również politycy ówczesnej opozycji, tacy jak Małgorzata Kidawa-Błońska i Rafał Trzaskowski (kolejni kontrkandydaci Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich), którzy projekt wyborów kopertowych krytykowali. Nikt się nie zdziwił, że wnioski te przepadły w głosowaniu. Zgodzono się natomiast na powołanie przed komisję marszałka Senatu Tomasza Grodzkiego. Na liście świadków znaleźli się, w wyniku kolejnych wniosków, Adam Bielan, Artur Soboń i Grzegorz Kurdziel. Łącznie świadków powołano 26. Komisję będą też wspierać biegli eksperci i doradcy.

Pół Polski „szykuje popcorn”

Pierwszy na liście wezwanych świadków jest Jarosław Gowin i on to właśnie zostanie przesłuchany jako pierwszy. Nastąpi to na posiedzeniu komisji zapowiedzianym na wtorek 9 stycznia; przesłuchanie ma zacząć się o godz. 13 (wcześniej wysłuchany zostanie biegły – profesor medycyny, specjalista w zakresie chorób zakaźnych Robert Flisiak).

Zapewne pół Polski „szykuje popcorn”, bo wydarzenie jest niemałego kalibru. Stanowić będzie inaugurację długich i wielowątkowych rozliczeń ośmiu lat rządów PiS za pomocą spektakularnego narzędzia, jakim jest sejmowa komisja śledcza, której obrady transmitowane są przez media. Trudno przypuszczać, aby miał to być tak smakowity show jak za czasów powstałej równo 21 lat temu komisji do spraw tzw. afery Rywina, kiedy to Jan Maria Rokita, Zbigniew Ziobro, Tomasz Nałęcz i inni prześcigali się w popisach retorycznych, a sama afera miała w sobie (skutecznie uwolniony) potencjał obalenia rządu. Nie można jednak nie doceniać współczesnych komisji. Ich obrady będą politycznie doniosłe, a dla publiczności po prostu ciekawe – zwłaszcza gdy przed oblicze posłów stawiać się będą znaczący politycy.

Teraz na pierwszy ogień idzie były wicepremier Jarosław Gowin, którego po dłuższej nieobecności, mającej u swego podłoża konflikt z Jarosławem Kaczyńskim i problemy psychiczne, wszyscy interesujący się polityką chcieliby znów zobaczyć.

Gowin lojalny wobec PiS już nie jest

Jarosław Gowin nie ma powodów do lojalności wobec środowiska PiS i dlatego można się spodziewać, że jego zeznania nie będą po myśli byłej partii rządzącej. Zapewne będzie mówił o udziale polityków swojego ugrupowania (Porozumienia) w całym projekcie wyborów kopertowych, a więc również o Adamie Bielanie, który uchodzi za jednego z pomysłodawców takiej formuły wyborów, zaś z Gowinem od dawna pozostaje w konflikcie.

To zresztą dzięki Gowinowi wybory kopertowe w końcu nie doszły do skutku. Gdyby ostatecznie przegłosowano ustawę nakazującą ich przeprowadzenie, zapewne skończyłoby się organizacyjną katastrofą i politycznym kryzysem. Bardzo możliwe, że taki wniosek znajdzie się w raporcie końcowym komisji, co z pewnością Jarosław Gowin przyjąłby z satysfakcją. W każdym razie należy się spodziewać, że były członek rządu Morawieckiego otwarcie powtórzy przed komisją swoją tezę sprzed czterech lat, że przeprowadzenie wyborów za pomocą poczty byłoby niekonstytucyjne. Czy to wystarczy, aby Donald Tusk znów łaskawie spojrzał na swojego byłego ministra i pozwolił mu powrócić do obozu rządowego? Bardzo wątpię.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Rynek

Siostrom tlen! Pielęgniarki mają dość. Dla niektórych wielka podwyżka okazała się obniżką

Nabite w butelkę przez poprzedni rząd PiS i Suwerennej Polski czują się nie tylko pielęgniarki, ale także dyrektorzy szpitali. System publicznej ochrony zdrowia wali się nie tylko z braku pieniędzy, ale także z braku odpowiedzialności i wyobraźni.

Joanna Solska
11.10.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną