Po dziesięciu latach mamy dziś wyrok za próbę zatłuczenia na śmierć Wojciecha Kwaśniaka, wysokiej rangi urzędnika państwowego, w związku z wykonywaniem przez niego swoich zadań – w tym wypadku chodziło o kontrolę w SKOK Wołomin. Którego zarząd, przypomnijmy, przy udziale skazanego dziś Piotra Polaszczyka, byłego oficera WSI i członka rady nadzorczej SKOK, zorganizował system masowego wyprowadzania gotówki.
Polaszczykowi sąd wymierzył karę dziesięciu lat więzienia, ma też zapłacić 500 tys. zł zadośćuczynienia.
„Trzeba go uciszyć”
Wojciech Kwaśniak, wtedy w Komisji Nadzoru Finansowego, ewidentnie psuł im biznes. Pomagierzy Polaszczyka, ludzie spod ciemnej gwiazdy, którzy też chcieli uszczknąć trochę tego grosza, na jego polecenie – stwierdził dziś w wyroku sąd – mieli sprawę rozwiązać.
Zlecenie zostało wydane w jednej z mordowni w Wołominie. Tam Piotr Polaszczyk dał zdjęcie Kwaśniaka z gazety „Puls Biznesu” lokalnemu bandziorkowi – właśnie dziś skazanemu Jackowi W. (dwa lata więzienia). I powiedział: „trzeba go uciszyć”. Ten poszedł z tym po pomoc do większego bandyty Krzysztofa A. ps. Twardy, starego wyrokowca. I to on zaatakował Wojciecha Kwaśniaka przed jego domem i tłukł go metalową rurą po głowie i całym ciele. Kwaśniak walczył, zerwał napastnikowi kominiarkę z głowy i wtedy ten uciekł. Od razu zjawiło się ABW, bo nie było wątpliwości, że to nie przypadek. Że to za SKOK Wołomin.