Jacek Protasiewicz i seria nietypowych tweetów. To go pogrążyło. Czy ostatecznie?
Jacek Protasiewicz, rocznik 1967. Absolwent polonistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, gdzie zaangażował się w działające w podziemiu Niezależne Zrzeszenie Studentów i organizację strajków na uczelni w 1988 i 1989. Karierę polityczną po 1989 r. zaczynał w samorządzie wrocławskim jako asystent ówczesnego przewodniczącego rady miejskiej Andrzeja Łosia. Pracował też w biurze promocji Wrocławia.
W 2013 r. wygrał wybory na szefa partii z Grzegorzem Schetyną na zjeździe regionalnej Platformy Obywatelskiej. Trzy lata później Schetyna odbił z rąk kolegi nie tylko region, ale całą partię.
Protasiewicz i awantura na lotnisku
W 2014 r. Protasiewicz, prominentny wtedy polityk PO i wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego, zasłynął awanturą na lotnisku we Frankfurcie. Sprawę opisał „Bild”, a za nim polskie media. Protasiewicz, nietrzeźwy, miał zabrać pasażerowi wózek bagażowy i pobiec z nim do wyjścia. Za nim pobiegli celnicy, których ówczesny szef PO na Dolnym Śląsku zwymyślał, krzycząc: „Heil Hitler!”. Nazywał ich nazistami. Do jednego z mundurowych miał się zwracać wprost per „Hitler”. „Bild” pisał, że polski polityk był pijany, słaniał się na nogach i bełkotał. I ostro krytykował: „Nazistowski skandal z udziałem jednego z najwyższych rangą polityków europejskich”.
Jacek Protasiewicz bronił się, twierdząc, że to celnicy byli agresywni, a on nie był pod wpływem alkoholu, nikogo nie zaczepiał i nie wyzywał. Zorganizował konferencję prasową i przekonywał, że atak niemieckich celników na niego to „to tylko ilustracja tego, co siedzi w głowie ludzi, którzy uważają, że przez narodowość niemiecką są kimś lepszym.