Polityka i obyczaje
Morawiecki na prezydenta! Chociaż nie ma szans. Czytamy prawicowe media
Wyborcom skołowanym dyskusjami o praworządności prof. Marcin Matczak podsuwa w „Plusie Minusie” prosty test: „Często ludzie, którzy nie są prawnikami, mają bardzo formalistyczne pojęcie praworządności: jest oto litera prawa i albo działasz zgodnie z nią, albo niezgodnie. Jak działasz niezgodnie z literą, to jest to zamach stanu. Tymczasem praworządność jest rozwiązaniem funkcjonalnym – ma konkretne zadanie i nie jest nim ścisła zgodność z literą prawa. Celem praworządności jest ograniczenie arbitralności władzy. Jeżeli coś ogranicza arbitralność władzy, to mamy praworządność. Jeżeli nie ogranicza, to jej nie mamy”. Taki papierek lakmusowy działania demokracji.
W rozmowie dla „Sieci” Zbigniew Ziobro, bardzo pewny swego powrotu do władzy, zapowiada i grozi: „Urzędnicy państwowi nie mogą włączać się w kampanie hejtu i nienawiści, organizowane przez dziś rządzących. Tusk ucieknie pewnie do Berlina czy Brukseli, choć i tam będziemy musieli go ścigać, bo to on podejmuje zasadnicze decyzje. Ale wszyscy tam nie wyjadą. Uprzedzam ich – ekipa, która dziś rządzi, ma charakter kryminalny i przestępczy, nie warto być jej częścią, to wszystko będzie rozliczone”. Pytanie, kto kogo pierwszy dopadnie?
Wicenaczelny Rafał Woś pisze w „Tygodniku Solidarność” o „udręczonym dziś PiS-ie”: „Pamiętam dobrze, jak po roku 2015 śmierć demokracji ogłaszano w mediach liberalnych średnio co dwa tygodnie (…). Jak nazwać ten system, w którym dziś żyjemy? Nie chcę iść tą drogą, którą szli wczorajsi »demokraci«, i krzyczeć o końcu świata oraz dyktaturze. (…) Na pewno mamy za sobą 100 dni demolki demokratycznych reguł gry.