Kraj

Wybory na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym – farsa i dreszczowiec. A za chwilę dalszy ciąg serialu

Warszawski Uniwersytet Medyczny stał się areną wyborczej farsy, której kolejne odcinki przed nami. Warszawski Uniwersytet Medyczny stał się areną wyborczej farsy, której kolejne odcinki przed nami. Sławomir Kamiński / Agencja Wyborcza.pl
Czy wyobrażacie sobie thriller, w którym Francis Underwood z serialu „House of Cards” zmaga się z Mirandą Priestly z „Diabeł ubiera się u Prady”? Zapraszamy w najbliższy poniedziałek na wybory rektora na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym.

Organizowane od początku wiosny wybory rektorów przebiegały w tym roku w całym kraju wyjątkowo burzliwie. Na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym – największej uczelni o tym profilu – w nie mniej burzliwej atmosferze zostały odwołane. Ale Uczelniana Komisja Wyborcza wyznaczyła ich ponowną datę na 6 maja. Wbrew urzędującemu rektorowi, który początkowo chciał się ubiegać o reelekcję, ale ostatecznie z niej zrezygnował.

Pozostała więc jedna kandydatka, choć ciążą na niej zarzuty o mobbingowanie pracowników oraz kara dyscyplinarna (tak, nałożona przez rektora). W tle toczy się spór prawny, czy w tej sytuacji może startować w wyborach. Ministra zdrowia, która sprawuje nad uczelnią nadzór, wolałaby najpierw uspokoić atmosferę i zachęca społeczność akademicką, by znalazła nowych pretendentów do rektorskiej togi. Ale na to na razie szans nie ma: jedni nie mają nic przeciwko temu, by prof. Agnieszka Cudnoch-Jędrzejewska zajęła jak najszybciej miejsce prof. Zbigniewa Gacionga, któremu zarzucają autorytaryzm i nierespektowanie uczciwych procesów wyborczych; inni wybierają się w dniu głosowania na pikietę przed budynkiem rektoratu, aby wyrazić sprzeciw wobec sposobu przeprowadzenia wyborów.

Czytaj też: Patotransplantacja. Śmierć pacjentki wskutek błędów lekarskich. Studenci operujący pacjentów. Zabiegi poza kolejką

Kandydatka: jak Miranda Priestly

Prof.

Reklama