Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Dlaczego Morawiecki się cieszy? Czyli kto fetuje, a kto zostanie w Polsce

Mateusz Morawiecki oddaje głos w wyborach do PE, 9 czerwca 2024 r. Mateusz Morawiecki oddaje głos w wyborach do PE, 9 czerwca 2024 r. Jacek Szydłowski / Forum
Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego to przede wszystkim listy przegranych. Na listach PiS jest ich tylu, że cmentarzysko politycznych słoni będzie trzeba przenieść do Polski.

Trwa feta w Koalicji Obywatelskiej i Konfederacji. Oba ugrupowania osiągnęły sukces – KO zdobyła żółtą koszulkę lidera i po dziesięciu latach wygrała z PiS, a Konfederacja uciekła z peletonu partii jednoprocentowych i dojechała na podium. W PiS triumfuje Morawiecki, w Lewicy partia Razem. Powodów do radości nie mają Jarosław Kaczyński oraz Szymon Hołownia z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem. Trzecią Drogę i Lewicę czekają wewnętrzne porządki, a PiS – szukanie funduszu emerytalnego dla weteranów.

PO mistrzem Polski

Po dekadzie od ostatnich wygranych wyborów KO rozbiła bank. Premier Donald Tusk do Parlamentu Europejskiego wprowadzi 21 europosłów. To w tej grupie znaleźli się właściciele dwóch najwyższych wyników indywidualnych – Borys Budka (334 tys.) oraz Bogdan Zdrojewski (310 tys.). Powody do radości mają również Bartłomiej Sienkiewicz, Bartosz Arłukowicz, Krzysztof Brejza czy Magdalena Adamowicz, na których głosy oddało ponad 200 tys. wyborców. Wszyscy trafią do PE.

Świętować mogą również prawnik i współtwórca Wolnych Sądów Michał Wawrykiewicz, który wziął drugi mandat w województwie wielkopolskim, tuż za Ewą Kopacz. W Warszawie powody do radości mają Kamila Gasiuk-Pihowicz, która nieoczekiwanie – sondaże nie stawiały jej w roli faworytki – osiągnęła drugi wynik w okręgu, oraz Michał Szczerba, który zrobił najlepszy wynik wśród samych mieszkańców stolicy, co dało mu trzeci mandat. Bez problemu i z najwyższym poparciem mandat wziął lider listy Marcin Kierwiński.

Nie była to przyjemna noc ani dla Hanny Gronkiewicz-Waltz, ani Tomasza Frankowskiego. Była prezydent Warszawy mimo drugiej lokaty na liście nie zdobyła mandatu, a do Michała Szczerby zabrakło jej ponad 25 tys. głosów (94 tys.). Z kolei kandydat z listy podlaskiej z wynikiem 88 tys.

Reklama