Wynik Trzeciej Drogi w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego rozczarował polityków tej koalicji, a zapewne również jej wyborców. Zyskali trzy mandaty – dla Krzysztofa Hetmana, Adama Jarubasa i Michała Koboski. Dwaj pierwsi są znanymi politykami PSL, a ten trzeci to mentor Szymona Hołowni. Jego mandat do końca nie był pewny. Gdyby się nie dostał, być może koalicja zachwiałaby się w posadach – Polska 2050 nie miałaby przecież ani jednego mandatu.
PSL i Polska 2050. Widać rysy
Jednak i teraz przeciwnicy Władysława Kosiniaka-Kamysza w Polsce 2050, przeciwnicy Hołowni w PSL i przeciwnicy Koboski w ramach Polski 2050 (a jest takich sporo) mogą podważać sensowność wspólnego projektu politycznego. Nawet sami liderzy w swoich przemówieniach po ogłoszeniu sondażowych wyników w niedzielny wieczór wspominali, że wiele ich dzieli i mieli trudności w dotarciu się.
Wprawdzie wyrażali optymizm, że mają to już za sobą, jednocześnie podkreślając wartość, jaką stanowi różnica poglądów i spór, lecz widać było, że są już tym wszystkim trochę zmęczeni. Zwłaszcza dla wielu działaczy PSL „mieszczuchy od Hołowni” to zbędny balast. Nie chcą, aby wielkomiejscy inteligenci wozili się do parlamentu na ich szerokich chłopskich plecach. Z kolei działacze z dużych miast nie chcą pracować po godzinach dla tłustych kotów z PSL.
Trzecia Droga: sojusz showmana i zawodowca
Przyczyny niezbyt zadowalającego rezultatu słusznie zdiagnozował marszałek Hołownia: polaryzacja sceny politycznej jest tak silna, że wybory postrzegane są przez większość wyborców jako starcie dwóch największych partii.