Na liście figuruje choćby były premier (Mateusz Morawiecki) i marszałek Sejmu (Elżbieta Witek). A także eksminister spraw wewnętrznych i administracji i szef służb specjalnych (Mariusz Kamiński) oraz wicepremier (Jacek Sasin). Jest Michał Dworczyk, szef kancelarii premiera i jego zaufany, szczycący się co rusz harcerską kartą, a dziś już europoseł z ostentacyjnego nadania swojej partii. Jest wreszcie „capo di tutti capi” (termin ten już wprost pada z ust polityków obozu obecnie rządzącego), czyli Jarosław Kaczyński.
Są nadto – może już z potencjalnym niższym wymiarem kar – wykonawcy woli politycznej. Czyli, by pozostać w konwencji, „żołnierze”. A zatem wysocy urzędnicy resortu aktywów państwowych (m.in. głośny z racji swej rzekomej nieświadomości Artur Soboń), cyfryzacji (Marek Zagórski, który miał bezprawnie przetwarzać bazę PESEL), a w końcu Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Poczty Polskiej czy Polskiej Wytwórni Papierów Wartościowych.
Czytaj też: Morawiecki przed komisją śledczą: „Podjąłem taką decyzję i jestem z tego dumny”
Dlaczego PiS chciał głosować kopertowo
Co wszelako równie ważne, rzecz nawet nie tyle w finansowej skali operacji, przez niektórych wprost nazywanej przekrętem. Niegospodarność komisja ocenia na ok.