Kleszcze, warany, kraby... Gwiazdy wojskowej defilady. Jak je rozpoznać, czego wypatrywać
Kleszcze, warany, kraby... Gwiazdy wojskowej defilady. Jak je rozpoznać
Nowa władza, gdy jeszcze nią nie była, do defilad i innych masowych imprez z armią w tle zdawała się podchodzić sceptycznie lub obojętnie. Z obozu później tworzącego zwycięską koalicję wydobywały się czasem głosy krytyczne, że to odwraca uwagę od szkolenia, dla wojska jest kłopotem lub że PiS wykorzystuje armię jako „ściankę” do propagandowych wystąpień. To się zmieniło. Nie ma kilkudziesięciu „pikników”, ale MON ogłosił na lato serię 15 „pokazów i koncertów” w całym kraju. Oficerowie już nie towarzyszą politykom przy deklaracjach o ściśle politycznym charakterze, ale z wizyt w jednostkach, na ćwiczeniach i przy chronionej granicy politycy nie rezygnują.
Mamy też oczywiście defiladę. Dokładnie tam, gdzie ją z Al. Ujazdowskich „przekierował” Mariusz Błaszczak – na warszawskiej Wisłostradzie, szerokiej arterii oddzielającej nadrzeczny bulwar od historycznej skarpy Starego i Nowego Miasta. Sceneria z rzeką po jednej i zabytkami po drugiej stronie tworzy naturalny amfiteatr, a jednocześnie „plac defilad” na tyle długi i szeroki, że pomieści setki tysięcy widzów. A przede wszystkim pozwoli wojsku rozwinąć kolumny piesze, kołowe i gąsienicowe.
Jedyną nowością w tym układzie będzie to, że statyczny pokaz sprzętu – tradycja wcześniejsza niż przemarsz Wisłostradą – nie odbędzie się pod Stadionem Narodowym, a na Cytadeli, gdzie rozgościły się już nowe muzea: Wojska Polskiego i Historii Polski. Dla widzów to korzyść, bo wszystko odbywa się na jednym brzegu Wisły, w odległości kwadransa spaceru. Korzyścią dodatkową będzie to, że obok sprzętu współczesnego muzeum ściąga na Cytadelę wojskowe zabytki z różnych miejsc w Warszawie i spoza stolicy. Wystawa będzie więc podróżą z przeszłości do teraźniejszości.