Beata ma dość
Beata Szydło ma dość. Były ksiądz, wielka polityka i matczyne emocje: o co chodzi w jej sporze z PiS?
Beata Szydło, czerwiec 2016 r.: „Ja dopiero zaczynam karierę i wiem, że za nic nie chciałabym skończyć jak Ewa Kopacz. Obserwowałam ją niedawno w Sejmie, opuszczoną, samotną i bardzo smutną. Stoczyła bezsensowną walkę o przywództwo w Platformie, do której była nieprzygotowana, potem przegrała rozgrywkę w klubie. I wie pan co, zrobiło mi się jakoś przykro. Jesteśmy państwem, w którym ktoś, kto był premierem, marszałkiem Sejmu, pełnił najwyższe funkcje w państwie, dziś siedzi sam, opuszczony, nikt się z nim nie liczy” (dziennik „Rzeczpospolita”). Ewa Kopacz w połowie lipca 2024 r. ponownie została wybrana na wiceprzewodniczącą Parlamentu Europejskiego. Beacie Szydło Jarosław Kaczyński zablokował objęcie funkcji wiceszefowej frakcji w PE, marginalizuje jej wpływy w Małopolsce, jesienią odbierze jej tytuł wiceprezeski PiS i – jak miał powiedzieć do jednego ze współpracowników – najchętniej już dziś wyrzuciłby ją z partii.
Ludzie z jej otoczenia mówią, że Szydło nie planuje budować żadnej frakcji wewnątrz PiS ani nowego projektu politycznego. To o co jej chodzi? – Ona chce się po prostu odegrać za to upokorzenie, kiedy prezes wymienił ją na Morawieckiego. Ma jeszcze jeden ważny motyw, na który mało kto zwraca uwagę. Beata nie może darować Mateuszowi, że do brudnej walki przeciwko niej używał jej syna Tymoteusza. W krakowskim buncie przeciwko wskazanemu przez Kaczyńskiego kandydatowi na marszałka sejmiku Łukaszowi Kmicie początkowo trzymała się z boku. To była głównie rozgrywka między Ryszardem Terleckim a radnymi, którzy zapamiętali, jak Kmita, były wojewoda, wycinał partyjnych kolegów.
W końcu Jarosław Kaczyński pękł i zgodził się w szóstym głosowaniu na innego marszałka. Prezes utwierdzony przez Terleckiego, że za buntem stała Szydło, usunął jej człowieka Andrzeja Adamczyka z funkcji szefa małopolskich struktur i mianował na ten stołek Kmitę.