Kraj

Wyścig zbrojeń, czas start. Jak stworzyć przemysłową armię, która wygra z Rosją?

Haubica samobieżna Krab, jeden ze zbrojeniowych klejnotów produkowanych przez Hutę Stalowa Wola Haubica samobieżna Krab, jeden ze zbrojeniowych klejnotów produkowanych przez Hutę Stalowa Wola Marek Świerczyński / Polityka
Kiedy w Europie nie ma dnia bez spotkania, szczytu, decyzji czy deklaracji na temat większych wydatków obronnych, polski przemysł zbrojeniowy zastanawia się, jak z nich skorzystać. Istniejący model tego nie zrobi – ma zamówień „pod korek” i pracy na najbliższe 15 lat, a potrzeby rosną szybciej niż moce produkcyjne.

Słoneczna środa, Stadion Narodowy w Warszawie. Na Forum Polskiego Przemysłu Zbrojeniowego, pierwsze tego typu w historii Polskiej Grupy Zbrojeniowej, zjechali przedstawiciele 400 prywatnych firm: jedne miały kontakt ze zbrojeniówką, inne wcale. Tych drugich jest tu znacznie więcej. Tłum zainteresowanych współpracą z przemysłem obronnym, który właśnie staje przed ogromnym wyzwaniem: jak zwiększyć zdolności wytwórcze bez długoletnich i kosztownych inwestycji, tu i teraz, najszybciej jak się da.

Bardzo potrzebne spotkanie, szkoda, że dopiero teraz – powiedział mi przedsiębiorca z branży narzędziowej na sesji B2B z najbardziej dynamiczną spółką PGZ: Hutą Stalowa Wola. Z niej pochodzą „koronne klejnoty” państwowej zbrojeniówki: armatohaubice Krab, automatyczne moździerze Rak, nowej generacji wozy bojowe Borsuk, wyrzutnie rakiet Langusta czy pojazdy minowania narzutowego Baobab. Wiele tych produktów to efekty kooperacji różnych firm, także prywatnych. Ale Hucie chodzi w tej chwili o takie poszerzenie współpracy przy produkcji komponentów, by je szybciej „składać”. Zakład jest w trakcie przeobrażeń: automatyzuje się, „zatrudnia” coraz więcej robotów i jest w stanie zwiększać produkcję, ale potrzebuje do tego pomocy z zewnątrz.

Będzie deal?

Spotkany przedsiębiorca ma już za sobą współpracę z branżą obronną: – Teraz są większe pieniądze, więcej produkcji, będzie więcej zleceń dla takich jak ja. Skrzętnie zapisuje, co mówi prowadząca spotkanie dyrektorka z HSW, inni robią telefonami zdjęcia slajdów.

Reklama