Prawo podsłuchu i podglądu
Kto tu rządzi? Służby pozornie kontrolowane wciąż mają przewagę nad obywatelami
Pomysł, by powołać komisję śledczą w sprawie, która w 90 proc. będzie dotyczyć kwestii objętych wszelkimi rodzajami tajemnic, był od początku chybiony. Sens komisji śledczych polega na jawności: publicznym pokazaniu patologii władzy, które doprowadziły do konkretnych nadużyć. Komisja śledcza pracująca za zamkniętymi drzwiami i utajniająca część swojego końcowego raportu z definicji nie spełnia swojego zadania.
Tajemnica była głównym wątkiem przesłuchania (18 lutego) szefowej CBA Agnieszki Kwiatkowskiej-Gurdak, za które, na żądanie premiera, zapłaciła stanowiskiem. Poszło o to, że zasłaniała się tajemnicą, mimo że premier ją z tajemnic zwolnił. Jednak nie mógł jej skutecznie zwolnić z większości tajemnic, którymi się zasłaniała, skoro nie był ich dysponentem. To nie szef rządu nakłada tzw. gryf tajności, nie on więc może go zdjąć. Nie może też zwolnić z tajemnicy śledztwa – to może zrobić tylko prokurator prowadzący sprawę. Premier mógł – i zwolnił – szefową CBA z tajemnicy służbowej, a to za mało, żeby na jawnym posiedzeniu komisji mogła mówić o informacjach objętych ustawową tajemnicą.
Inna sprawa, że po jej przesłuchaniu przed komisją można było odnieść wrażenie, że według prawa jawne są co najwyżej jej personalia i fakty uprzednio podane już do publicznej wiadomości. Najchętniej zaś zasłaniała się tajemnicą prokuratorskiego śledztwa w sprawie Pegasusa, choć ta dotyczy tego, co się dzieje w śledztwie, a nie tego, co ktoś wie na dany temat.
Kto tu rządzi
Stanowcza reakcja premiera miała, być może, pokazać, kto tu rządzi. Ale z wszelkich opracowań, raportów i kontroli, w tym raportu końcowego senackiej komisji nadzwyczajnej ds. inwigilacji Pegasusem z 2023 r. czy opinii Komisji Weneckiej z 2016 r. wynika, że mimo sześciu podmiotów (premier, szef MSWiA, minister koordynator służb specjalnych, Kolegium ds.