Duda, prezydent memiczny. Adrian, długopis, Maliniak. „Trochę mi smutno, że odchodzi”
Papierosy pali tylko przed egzaminem z prawa konstytucyjnego. I oczywiście w tajemnicy przed Jarkiem. Nic dziwnego, w końcu czytanie konstytucji zostawił sobie na urlop. Lektura okazała się fascynująca i nie może się doczekać, kiedy się skończy. Zamiast się uczyć, rapował w akcji #hot16challenge. Z tabletu, bo kartkę mógłby niechcący podpisać. Raz prawie dał Agacie powód do dumy. Niewiele brakowało, a nie podpisałby. Zawsze podchodził do obowiązków niestandardowo.
Innym razem próbował odłaskawić i ułaskawić ponownie. Politycznych przeciwników zaskoczył, wetując ustawę, którą sam podpisał. Mimo to jest uczniem pilnym – wciąż odbiera cenne lekcje – choć jednocześnie łobuzem, więc musi się ciągle upewniać, czy nauczycielka nie patrzy. Z jego twarzy można wyczytać wszystkie emocje, jego miny wyrażają więcej niż tysiąc słów. To Andrzej Duda, a tak mogłaby brzmieć historia dwóch kadencji prezydenta, gdyby czytać ją z memów.
Czytaj też: Bez kontroli i bez reguł. Kampania w internecie już szaleje: prosto, krótko i nie na temat
Po prostu kabaret
Chyba na żadnym polu Andrzej Duda nie osiągnął takiego sukcesu jak w memosferze. Mimika i nietypowe (jak na prezydenta) zachowania sprawiły, że w ciągu ostatniej dekady był bohaterem niezliczonych wirali. Właściwie każda wyprawa i każdy wywiad z głową państwa – gdzie by nie pojechał, w co by się nie ubrał i w którą stronę nie spojrzał – dostarczały materiału dla twórców internetowych. – To prawdziwy fenomen – przyznaje Michał Marszał, administrator mediów społecznościowych tygodnika „Nie”, który z odchodzącym prezydentem zrobił kilka tysięcy memów.