Karol Upadły i afera z mieszkaniem. Nawrocki rozbił się o mur faktów, krzyki PiS nie pomogą
Histeryczna, pełna krzyku i inwektyw pod adresem obozu rządzącego obrona Karola Nawrockiego w wykonaniu takich tuzów PiS jak Przemysław Czarnek i Mateusz Morawiecki, a przede wszystkim w wykonaniu samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, w swym załganiu przekroczyła granicę groteski.
Dziś natomiast ostatecznie rozbiła się o mur faktów – odnalazło się bowiem zobowiązanie Nawrockiego do opieki nad Jerzym Ż. Opieki, której nie było. Teza PiS, że Karol Nawrocki jest aniołem, który wybrał sobie do kupienia za rynkową cenę akurat mieszkanie z lokatorem – rzekomo agresywnym alkoholikiem, któremu dał możliwość dożywotniego użytkowania tego mieszkania, w dodatku „z wdzięczności za pomoc”, mając już to mieszkanie i tak zagwarantowane spadkiem – jest po prostu idiotyczna.
Nikt przy zdrowych zmysłach nie kupuje mieszkania, które ma otrzymać w spadku – zwłaszcza gdy poprzedni właściciel ma tam mieszkać do śmierci. A jeśli nawet zdarzyło się gdzieś w świecie, że jakiś człowiek bezinteresownie objął trwałą opieką obcego mężczyznę będącego uciążliwym w zachowaniu alkoholikiem, to z całą pewnością tym świętym nie był Karol Nawrocki, znany z bardzo skrupulatnego pilnowania swoich interesów. Zresztą żadnej opieki – powtórzmy – nie było. Zwłaszcza zaś tej, o której mowa w odnalezionym właśnie oświadczeniu. A tak w ogóle, to do bezinteresownej opieki nad kimś notariusz nie jest potrzebny.
Czytaj też: Nawrocki w szatach dobroczyńcy. Co myślą w Gdańsku? „Nie da się tego spokojnie słuchać”
Jak Nawroccy mieszkanie przejęli
Wiemy na pewno, że Nawroccy poświadczyli nieprawdę w umowie notarialnej z Jerzym Ż.