Społeczeństwo

Nawrocki w szatach dobroczyńcy. Co myślą w Gdańsku? „Nie da się tego spokojnie słuchać”

Karol Nawrocki Karol Nawrocki Michał Ryniak / Agencja Wyborcza.pl
Nie da się spokojnie słuchać, że Karol Nawrocki pomógł człowiekowi, żeby nie trafił na ulicę – mówi radny Bogdan Oleszek. – Odbieram Karola jako osobę, która skorzystała z okazji – dodaje delikatnie inny nasz rozmówca.

Po kilku dniach medialnej burzy wokół kawalerki, którą Karol Nawrocki w niejasnych okolicznościach przejął od Jerzego Ż., ubogiego, schorowanego mężczyzny, pisowski kandydat na prezydenta ogłosił, że przekaże tę nieruchomość na cele charytatywne. Poinformował, że jest w kontakcie z organizacją, której ją podaruje, a w akcie darowizny ma być zapis, że Jerzy Ż. może z tego mieszkania korzystać do swojej śmierci.

„Drodzy państwo, zło trzeba zwyciężać dobrem – mówił podczas spotkania z mediami. – Dlatego wczoraj, po rozmowie z żoną, podjąłem decyzję o przekazaniu tego mieszkania na cele charytatywne jednej z organizacji, która będzie nadal wykonywała tę misję, którą ja wykonywałem na rzecz pana Jerzego. To mieszkanie w kolejnych latach, mam nadzieję w kolejnych dekadach, będzie służyć osobom starszym, osobom, które potrzebują pomocy, osobom wykluczonym”.

Kandydat po raz kolejny zapewniał, że sprawa zakupu mieszkania została swego czasu zbadana przez polskie służby, które nie dopatrzyły się żadnych nieprawidłowości. A wątpliwości mają ci, „którzy nie potrafią zrozumieć, że można działać bez czerpania osobistych korzyści”. Tu atakował Rafała Trzaskowskiego.

Dziennikarze nie mieli szansy zadać żadnego pytania. Bo przecież nie chodziło o wyjaśnienie, tylko o rozbrojenie bomby – ograniczenie strat wizerunkowych, wygaszenie społecznych emocji, które lawinowo narastały wokół sprawy.

Czytaj też:

  • Gdańsk
  • Karol Nawrocki
  • wybory prezydenckie 2025
  • Reklama