Nawrocki i afera z mieszkaniem. Czy takiemu człowiekowi można zawierzyć sprawy kraju i obywateli?
O swoich znajomościach z kryminalnym półświatkiem Gdańska mówił, że zajmował się społecznie resocjalizacją kolegów. W apartamencie będącym własnością Muzeum II Wojny Światowej, którego dyrektorem był za rządów PiS, prowadzić miał dyplomatyczne rozmowy z zagranicznymi gośćmi. A po atrakcyjnych turystycznie miejscach na całym świecie jeździł – za pieniądze tegoż muzeum – żeby promować polską historię. Teraz wyszła sprawa mieszkania kupionego za opłacanie rachunków i opiekę nad właścicielem, sprawowaną realnie najpierw przez MOPS, a potem DPS.
Czytaj też: Wersja PiS jest absurdalna, bajki „o dobrym panu Karolu” nikt nie kupi
Kwestia prawa
W sprawie mieszkania, którą jako pierwszy opisał Onet, a teraz prześwietlają już niemal wszystkie redakcje, jest wątek prawny: wprowadzenie notariusza w błąd w kwestii zapłaty właścicielowi mieszkania 120 tys. w ramach transakcji zakupu. Mamy tu art. 272 kk: „Kto wyłudza poświadczenie nieprawdy przez podstępne wprowadzenie w błąd funkcjonariusza publicznego lub innej osoby upoważnionej do wystawienia dokumentu, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech”.
Sprawa jest przedawniona, bo czyn miał miejsce w 2011 r., a przestępstwa karane do trzech lat więzienia przedawniają się po pięciu.
Lewicowa kandydatka na prezydentkę Magdalena Biejat złożyła zawiadomienie do prokuratury. Jej zdaniem chodzi o przestępstwo oszustwa. Art. 286 kk, czyli „doprowadzenie do niekorzystnego rozporządzenia mieniem za pomocą wprowadzenia w błąd albo wyzyskania błędu lub niezdolności do należytego pojmowania przedsiębranego działania”.