Druga tura to inne wybory. O wygranej może przesądzić kilka czynników i o każdy trzeba zadbać
U progu krótkiej kampanii wyborczej przed drugą turą nieco lepszą pozycję ma PiS z Karolem Nawrockim. Wszystkie komentarze i analizy wskazują na sumaryczne zwycięstwo w pierwszej rundzie kandydatów populistyczno-prawicowych, prognozując bardzo niewielką przewagę, którą ostateczny zwycięzca pokona swojego konkurenta. Tak mówi rozum, ale są jeszcze emocje, które chodzą własnymi drogami. W Rumunii sytuacja była jeszcze gorsza, a tymczasem wybory wygrał kandydat obozu demokratycznego. Trzeba umieć budować emocje. Te negatywne i te pozytywne.
Kampania mało spektakularna
Rafał Trzaskowski w pierwszej turze zebrał zaledwie elektorat swojej partii. To samo można zresztą powiedzieć o Karolu Nawrockim. Nie udało im się przebić do innych grup wyborców. Niestety, techniczna jakość kampanii Trzaskowskiego nie była wysoka, a on sam wybrał mało spektakularny sposób na jej prowadzenie. Warto by to zmienić, bo PiS będzie walczył agresywnie i uderzał bez pardonu. Trzeba podjąć tę walkę i nie dać wyborcom zapomnieć, z jakiego środowiska wywodzi się Karol Nawrocki i co ma na sumieniu. Mnóstwo ludzi tego nie wie, bo dopiero teraz naprawdę zainteresuje się wyborami.
Druga tura to inne wybory. Wezmą w nich udział dobre 2 mln „nowych wyborców”, to znaczy takich, którzy nie głosowali w pierwszej turze i najczęściej nie brali też udziału w wyborach parlamentarnych, odznaczających się niższą frekwencją. To nie są osoby myślące w kategoriach tzw. duopolu, co znaczy, że ani nie sympatyzują z żadną z dwóch głównych partii, ani nie pragną „rozbicia układu”.
Wybory prezydenckie są naprawdę masowe i warto pamiętać, że biorą w nich udział również ludzie niemający świadomości, że Polską rządzą na przemian PiS i PO.