Trzy prawice
Trzy polskie prawice chcą szybko rządzić. Jakie są, czego chcą, co je łączy i co dzieli
W niedzielę w wyborach prezydenckich wyniki przyniosły podwójne zaskoczenie. Nie tylko przewaga Rafała Trzaskowskiego nad Karolem Nawrockim okazała się mniejsza, niż wskazywały sondaże, ale także poparcie dla kandydatów na prawo od PiS wręcz eksplodowało. Na różnych kandydatów prawicy w sumie padło z górą 50 proc. Ponad 21 proc. – 4,3 mln głosów – zgromadzili kandydaci wywodzący się z Konfederacji, Sławomir Mentzen i Grzegorz Braun. Gdyby wyniki z wyborów prezydenckich przełożyć na parlamentarne, to PiS, Konfederacja i partia Brauna miałyby większość konstytucyjną – głównie dlatego, że Hołownia i wszyscy kandydaci lewicy znaleźli się pod progiem 5 proc.
Od centroprawicy do alt rightu
Przez lata Jarosław Kaczyński zakładał, że na prawo od PiS nie może powstać żadna istotna polityczna siła, tak by PiS zabezpieczony na prawej flance mógł swobodnie w razie wyborczej potrzeby przesuwać się ku centrum – tak jak zrobił to w trakcie podwójnej kampanii w 2015 r. Tegoroczne wybory pokazują, że ta strategia już dłużej nie działa. Jeśli nie dojdzie do znaczącego tąpnięcia poparcia Konfederacji, to PiS bez jej poparcia nie ma szans wrócić do władzy w 2027 r. Jeśli taka koalicja faktycznie powstanie, to Kaczyński będzie musiał potraktować Mentzena i Bosaka naprawdę partnersko i podmiotowo – ostatni raz PiS był w takiej sytuacji, gdy w latach 2005–07 musiał układać się z Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin.
Próby wspólnych rządów z tamtymi formacjami skończyły się utratą przez PiS władzy na osiem lat. Tracąc władzę, Kaczyński zdołał jednak skonsumować przystawki i na lata zapewnić PiS niemal monopol po prawej stronie. Dziś zamiast jednej pisowskiej Zjednoczonej Prawicy mamy aż trzy. Czym się między sobą różnią i jak relacje między nimi mogą kształtować dynamikę na scenie politycznej?