Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kraj

Kaczyński wykreował awatar prezydenta i wygrał. Zaczyna się czas przeciągania liny

Karol Nawrocki Karol Nawrocki Facebook
Kaczyński wybrał Nawrockiego nie po to, by polską politykę uspokoić w obliczu zagrożeń, ale by ją jeszcze bardziej rozhuśtać. Tak aby na fali prawicowo-nacjonalistycznego wzmożenia powrócić do władzy.

Różnicą niecałych 400 tys. głosów wybory prezydenckie wygrała „decyzja” Jarosława Kaczyńskiego. Mnie też cisną się na klawiaturę słowa naładowane emocjami. Emocjami żałobnymi. Rząd i koalicja nie mogą sobie jednak pozwolić na funeralne lamentacje. Polityczna historia Polski nie skończyła się 1 czerwca. Zaczął się jej nowy rozdział.

Operacja „Nawrocki na prezydenta”

W ramach żałoby czeka nas czas analiz i rozliczeń dotyczących obozu demokratycznego i samej kampanii prezydenckiej Rafała Trzaskowskiego. Jego przegrana pokazała siłę polaryzacji społeczeństwa. Głosujący na Nawrockiego odrzucili hurtem narrację obozu demokratycznego. Zwyciężyła „postprawda”. Wygrana Nawrockiego jest sukcesem Kaczyńskiego. Ceną, jaką za to zapłaci państwo polskie, jest dalsza degradacja urzędu prezydenta RP rozpoczęta przez Andrzeja Dudę. Najwyższy urząd obejmie człowiek jeszcze bardziej niż jego poprzednik nieprzygotowany do tej funkcji, bez doświadczenia państwowego i z bulwersującymi plamami w życiorysie.

W ciągu kilku miesięcy udało się wykreować z niczego awatar głowy państwa. Za jego kreację odpowiadają sztabowcy i pisowska machina propagandowa, ale za jego wybór na prezydenta odpowiadają głosujący. Bez pieczęci w postaci ich głosów operacja „Nawrocki na prezydenta” spaliłaby na panewce.

Czytaj też:

  • Donald Tusk
  • Karol Nawrocki
  • Rafał Trzaskowski
  • wybory prezydenckie 2025
  • Reklama