Przełom na raty
Rząd Tuska potrzebuje wstrząsu. Kaczyński dostał butlę z tlenem, może użyć metody „na skorpiona”
Pierwsza część nowego otwarcia władzy za nami, na następne trzeba poczekać kolejne tygodnie. Tak jak się spodziewano, premier Tusk bez problemów otrzymał wotum zaufania. W Sejmie podkreślał, że wciąż ma udzielony dwa lata temu mandat do rządzenia, ma większość sejmową i wszystkie uprawnienia władzy wykonawczej – to było skierowane wyraźnie do elekta Nawrockiego. Będzie powołany rzecznik rządu (podobno „waga ciężka w polityce”), a w lipcu i to chyba pod koniec (środek wakacji) rekonstrukcja gabinetu, w tym „nowe twarze” (więcej o exposé i sytuacji w obozie władzy w tekście „Kwartet solistów”). Przemówienie przyjęto z mieszanymi odczuciami, oficjalnie w koalicji dość przychylnie, bo Tusk uwzględnił część postulatów partnerów, choć bez szczegółów. Jednak już w komentarzach nawet najtwardszych antypisowców słychać było narzekania, że nie pojawił się żaden przełomowy koncept, zabrakło nowej opowieści, że znowu są tylko luźne obietnice.
Ale też ujawnił się front obrony premiera, emocjonalne apele, aby nie ulegać przekazowi „Dymisja dla Tuska”, bo ludziom Kaczyńskiego chodzi o jak najszybszy powrót do władzy i wielką zemstę. Ponadto nie wiadomo jeszcze, jak się rozwinie i jaką będzie miała siłę rażenia nowa afera taśmowa z nagraniami Tuska, Giertycha, być może innych.
Dawne przypadłości Tuska i PO
Tak czy inaczej, Donald Tusk stanął przed najtrudniejszym zadaniem w swojej politycznej karierze. Przykłady z historii III RP nie są pocieszające. Dotąd rządy koalicyjne, które składały się z więcej niż dwóch partii, zawsze upadały przed końcem sejmowej kadencji i odbywały się przedterminowe wybory.