Pomysł p. Kaczyńskiego dotyczący rządu technicznego nie wypalił, a rząd Donalda Tuska ostał się. Na pewno czekają go dalsze i srogie zapasy polityczne. Nie jest rzeczą pewną, czy koalicja 15 października utrzyma się do końca kadencji, tj. do 2027 r. Wprawdzie głosowanie nad wotum zaufania 11 czerwca przyniosło jednolite stanowisko koalicjantów (wszyscy byli za), ale niektórzy przedstawiciele tego środowiska dopuszczają rekonstrukcję gabinetu ze zmianą premiera włącznie jeszcze przed kolejnymi wyborami, a jeszcze inni oczekują, że rząd programowo się odnowi, co zawsze daje spore pole manewru interpretacyjnego, który zazwyczaj jest kombinowany ze zmianami personalnymi, oczywiście w interesie odnowy. Pojawiły się pogłoski, że zmianę szefa rządu rozważa się również w szeregach KO.
To, że p. Zandberg i koło partii Razem głosowało wspólnie z PiS i Konfederacją, pokazuje, jak chybotliwe są postawy polityczne w obecnym Sejmie. Po prawdzie trudno zrozumieć, jak to się stało, że partia o dość lewicowych poglądach sprzymierzyła się ze skrajną prawicą, co zresztą zaznaczyło się już w drugiej turze wyborów prezydenckich. Być może p. Konieczny, przewodniczący rzeczonego koła, tak został uwiedziony awansami czynionymi mu w Telewizji Republika, że skutecznie przekonał swoje towarzystwo do aliansu z dobrozmieńcami i konfederatami.
I tak powstał przedziwny egzotyczny tercet polityczny przy ul. Wiejskiej w Warszawie. Niezależnie od tego emisariusze Prezesa the Best będą cały czas intensywnie pracowali nad ludowcami i osobami z Polski 2050, aby zmieniły swoje sojusze i przystąpiły do Zjednoczonej Prawicy. Nawet jeśli koalicja utrzyma większość, nie będzie jej łatwo sprawować rządów przy „decyzji” p.