Manowska strzela, Manowska pod ostrzałem. Straci immunitety czy ujdzie jej na sucho?
W długiej historii prezesowania Sądowi Najwyższemu przez Małgorzatę Manowską niepozorny 17 lipca 2025 r. zapisze się złotymi zgłoskami. Tego bowiem dnia gruchnęła wieść o zawiadomieniu o możliwości popełnienia przestępstwa, jakie złożyła w prokuraturze w związku z rządową adnotacją przy publikacji uchwały SN o stwierdzeniu ważności wyborów prezydenckich, a jednocześnie o dwóch wnioskach o odebranie jej immunitetu, jakie złożyła Prokuratura Krajowa.
I co teraz będzie? Będzie tak lub owak, zależnie od tego, kto będzie rządził Polską za dwa lata. W takim bowiem stanie są w naszym kraju rządy prawa. Albo rządzi prawo, albo Prawo i Sprawiedliwość. Na razie PiS głosi teorię, że to Adam Bodnar, bojąc się utraty stanowiska, chce się wykazać i atakuje Małgorzatę Manowską. I powie Tusk do Bodnara: „Adam, już cię chciałem wyrzucić z rządu, ale z tą Manowską to mi, chłopie, żeś zaimponował! Zostajesz”.
Reputacja prezes Manowskiej
Sędzia Manowska to postać malownicza, a przez to przez komentatorów ulubiona. Mają o czym pisać! I tak np. 8 stycznia 2024 r., w dniu, w którym sąd zadecydował o doprowadzeniu do zakładu karnego panów Macieja Wąsika i Mariusza Kamińskiego, prezydent Andrzej Duda złożył jej wizytę – w domu, ma się rozumieć. W normalnym kraju (cokolwiek to znaczy) sędziowie, a zwłaszcza sędziowie Sądu Najwyższego nie utrzymują prywatnych kontaktów z ważnymi politykami (i vice versa). U nas jednakże wszystko jest na odwrót.
Osobista przyjaciółka Andrzeja Dudy, wieloletnia protegowana, a przez jakiś czas również zastępczyni Zbigniewa Ziobry w Ministerstwie Sprawiedliwości, od pięciu lat pierwsza prezes Sądu Najwyższego (z rekomendacji neo-KRS) sędzia dr hab.