Pierwsze drony zestrzelone. Jak zmieni to zadania wojska, postawę władz i życie ludzi?
Kilka godzin po incydencie o jego przebiegu wiadomo dość niewiele – tyle, ile ujawniło wojsko. Wydany po północy komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych (DORSZ) był dość rutynowy – mówił o rosyjskim zmasowanym ataku na Ukrainę i polskiej reakcji, polegającej na wysłaniu w powietrzny patrol samolotów myśliwskich i postawieniu w stan najwyższej gotowości radarowych środków rozpoznania.
Do tego zdążyliśmy się już przyzwyczaić, takie sytuacje zdarzają się co kilka dni i stają się chlebem powszednim DORSZ i Sił Powietrznych. Ale następny komunikat, wysłany trzy godziny później, obrazował już zmianę sytuacji – eskalację od rutynowego zdarzenia do najpoważniejszego do tej pory incydentu związanego z wojną Rosji z Ukrainą.
Czytaj także: Drony spadają na wschodzie Polski. Czy to już jest Zapad? Rosja umie toczyć walkę bez wybuchów
Powaga sytuacji
Przed godz. 4 dowództwo z warszawskiego Bemowa wysłało następujące słowa: „W trakcie dzisiejszego ataku Rosji (...) nasza przestrzeń powietrzna została wielokrotnie naruszona przez obiekty typu dron. Trwa operacja, której celem jest identyfikacja i neutralizacja obiektów. Na polecenie Dowódcy Operacyjnego zostało użyte uzbrojenie i trwają czynności służb mające na celu odnalezienie zestrzelonych obiektów”.
Użycie uzbrojenia wobec naruszycieli nie zdarzyło się do tej pory, więc sam ten fakt dowodził powagi sytuacji, ocenionej zdecydowanie inaczej niż jako rutynowa.
Jeszcze jaśniej wyrażał to następny komunikat wojska, wystosowany około godz. 5.30: „W wyniku dzisiejszego ataku Rosji na terytorium Ukrainy doszło do bezprecedensowego w skali naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekty typu dron.