Prezydent Nawrocki podjął salomonową decyzję w sprawie dwóch ustaw dotyczących ochrony zwierząt. Podpisał tę zakazującą hodowli zwierząt na futra, ale zawetował tzw. ustawę łańcuchową, zakazującą trzymania psów na uwięzi, co nadal jest powszechnym zwyczajem na polskiej wsi. Jarosław Kaczyński oczekiwał, że Nawrocki podpisze obie ustawy. Za to Konfederacja apelowała o podwójne weto. Więc Nawrocki nie zadowolił nikogo. „Szkoda że Prezydent nie obronił polskiej wsi przed Kaczyńskim, lewicą i pseudoekologami” – komentował na portalu X Sławomir Mentzen, odnosząc się do zakazu hodowli zwierząt futerkowych.
Zawetowanie „ustawy łańcuchowej” wywołało z kolei burzę wśród obrońców zwierząt. Wcześniej pojawiały się głosy krytykujące projekt, wedle których to bubel prawny, z nieprecyzyjnymi regulacjami (np. że pies ma mieć zapewniony ruch adekwatnie do wieku, potrzeb i stanu zdrowia), który doprowadzi do tego, że dożywocie na łańcuchu zamienimy na dożywocie w kojcu. Według mec. Karoliny Kuszlewicz i prof. dr. hab. Andrzeja Elżanowskiego, od lat zaangażowanych w walkę o prawa zwierząt, w ustawie zabrakło odpowiedniej regulacji: przepisy dotyczyły tylko powierzchni kojców, nie zapisano tzw. procenta ażurowości ścian ani rodzaju materiału, z jakiego mają być zrobione.
Prezydent tymczasem uważa, że przewidziane ustawą kojce byłyby za duże, „wielkości kawalerki w miastach” (20 m kw. dla psa ważącego 30 kg). Złożył własny projekt ustawy, w którym nie ma ani definicji kojca, ani jego wymiarów. – Oznacza to realne ryzyko, że psy mogą być zamykane na całe życie w kojcach zbyt małych, by zapewnić im komfort czy możliwość swobodnego ruchu. W wielu przypadkach może się okazać, że psy trzymane dotąd na łańcuchach miały większą przestrzeń od tej w źle zaprojektowanych kojcach – mówi Anna Zielińska wiceprezeska Fundacji Viva!