Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Martwa natura jak żywa

Hiperrealizm, czyli ślepa uliczka światowej sztuki

David Hockney: Kąpiel słoneczna. Obraz z 1966 r. David Hockney: Kąpiel słoneczna. Obraz z 1966 r. materiały prasowe
To wystawa dla malkontentów, którzy snując się po galeriach współczesnej sztuki wybrzydzają: sam bym tak namalował! W konfrontacji z hiperrealizmem, pokazywanym w wiedeńskim Muzeum Sztuki Współczesnej MUMOK, są bez szans.
Thomas Struth: Publiczność. Jego zdjęcia nawiązują do hiperrealistów w malarstwie.materiały prasowe Thomas Struth: Publiczność. Jego zdjęcia nawiązują do hiperrealistów w malarstwie.

Po oszałamiających triumfach w latach 50. XX w. ekspresjonizmu abstrakcyjnego spod znaku Pollocka i spółki wydawało się, że malarstwo niefiguratywne będzie królować w USA (czyli i na świecie), niezagrożone przez co najmniej kilka dziesięcioleci. Tymczasem na awangardowe i – co tu ukrywać – elitarne w odbiorze bezładne chlapanie i mazanie farbą szybko pojawiła się w latach 60. odtrutka, a nawet dwie. Pierwsza, czyli pop-art, okazała się niezwykle trwała do dziś, choć po różnych przeróbkach. Kolejna znacznie wyraziściej przeciwstawiła się abstrakcji, ale też szybciej przeminęła z wiatrem artystycznych przemian: to właśnie będący przedmiotem wiedeńskiej wystawy hiperrealizm. Zwany zamiennie także fotorealizmem.

Hiperrealizm przyjął się w USA nadzwyczaj dobrze, bo bliższy był konserwatywnym nawykom Amerykanów aniżeli abstrakcyjne eksperymenty. Dziś, po latach, budzi najczęściej dwie emocje równocześnie: podziw i zdziwienie. Podziw, że można osiągnąć taką biegłość w posługiwaniu się pędzlem. I zdziwienie, że ową biegłość można w sposób tak mało twórczy pożytkować. Mówiąc najprościej, mamy do czynienia z dziełami, na widok których widz musi zakrzyknąć: jak żywe! Lub: jak na fotografii! I słusznie, bo to właśnie fotografia, obok rzecz jasna pędzli, farb i płótna, stała się podstawowym narzędziem pracy hiperrealistów.

Zdjęcie jak z obrazka, obraz jak ze zdjęcia

Oczywiście, na fotografie regularnie zerkali tworząc obrazy Manet i Monet, Degas i setki innych. Ale hiperrealiści w przygodzie z fotografią poszli znacznie dalej. Przede wszystkim nie tyle malowali korzystając z fotografii, ile malowali – w powiększonej skali – same fotografie.

Polityka 03.2011 (2790) z dnia 14.01.2011; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Martwa natura jak żywa"
Reklama