W Polsce trwa ideologiczna wojna na piosenki. Wiosną Andrzej Nowak z grupą Złe Psy na płycie „Polska” trawestował narodowy hymn: „Ale jeszcze my żyjemy/Wszystkim wkoło pokażemy/Jak wojować, jak wygrywać/Sprawiedliwie i gorliwie”. Latem w gorącym tonie grupa R.U.T.A. przypomniała się kolejnym zestawem odkurzonych chłopskich protest songów w wydaniu międzynarodowym, bo do współpracy zaprosiła folkowców i anarchistów ze Wschodu: „Praca w dzień i w nocy praca/Zysk dla pana, księdzu taca/Tylko dla tych, co u dwora/Hej tam, zebrać braci pora!/Osądzimy i spalimy/Pańskie dobra spopielimy”.
Po serii skarg na to, że nie grają go stacje radiowe, Paweł Kukiz wszedł na początku września na szczyt listy bestsellerów z albumem „Siła i honor”, prawicowym, zagłębionym po uszy w polityce historycznej, zanurzonym w wydarzeniach z II wojny. „To tutaj jest mój dom, bo tamten mi zabrali/Hitler i Stalin ręka w rękę szli/Ribbentrop, Mołotow razem ustalali/Jak mordować ludzi, by w dostatku żyć” – rozpoczyna w formie pogadanki utwór „Heil Sztajnbach”. Przeciwko – jak twierdzi – zniekształcaniu historii. Ale jego wypowiedzi towarzyszące premierze świadczą o tym, że protestuje także przeciwko nieobecności prawicowej myśli w kulturze popularnej w mediach. Do obu patriotycznych rockmanów pośrednio adresowany mógł być z kolei tekst piosenki „Sorry Polsko” z nowej płyty Marii Peszek: „Po kanałach z karabinem/Nie biegałabym/Nie oddałabym ci, Polsko/Ani jednej kropli krwi/Sorry Polsko, wybacz mi/Wystarczająco przerażająco/Jest żyć”.
Od Obamy do Halamy
Za granicą też postawiliby akcent raczej na „trudne życie”. Również tam dawno nie było atmosfery tak mocno podgrzewającej nastroje wśród artystów.