Mercedes a sprawa polska
Czy powinno nas oburzać, że pisarz Szczepan Twardoch ambasadoruje marce Mercedes?
Hemingway i Steinbeck wystąpili w reklamie Ballantine’a, Kurt Vonnegut firmował karty kredytowe, a Stephen King karty American Express. Hunter S. Thompson – komputery Apple, a William Burroughs – buty firmy Nike. Dlaczego więc w Polsce tak oburza „ambasadorowanie” Szczepana Twardocha marce Mercedes?
Pisarz Szczepan Twardoch dostał samochód. Olaboga! Jak tak można, a gdzie jego flanelowa koszula? Gdzie miejska komunikacja i bieda, polski syf i brak zaliczki? Gdzie etos (jaki znów etos? narodowowyzwoleńczy, bogoojczyźniany?)?
„Nie mogę cię odtąd poważnie traktować jako pisarza” – uderzył mocno Paweł Dunin-Wąsowicz. Burzę wywołało zdjęcie i tekst reklamowy, który pisarz zamieścił na swoim profilu na Facebooku: „Kocham samochody. Nigdy się z tą miłością nie kryłem, dziś zaś chciałem z dumą ogłosić, że właśnie zostałem ambasadorem marki Mercedes-Benz Polska. Z tego powodu i dzięki uprzejmości Mercedes-Benz Inter-Car Zabrze wyjechałem wczoraj z salonu granatowym CLS400 4MATIC”.
Tekst rzeczywiście napisany raczej przez PR-owca Mercedesa. Dość, że o niczym innym się od kilku dni nie mówi. Jedni wyśmiewają, inni bronią, inni po prostu muszą zabrać głos. Że pisarz się skończył, że przeciwnie – to świetnie dla innych pisarzy. Albo że obciach, albo że chwała.
Emocje, jakie temu towarzyszą, dowodzą, że chodzi o coś więcej – o stosunek do pieniędzy w polskiej kulturze po 1989 roku. Mówił o tym niedawno Jerzy Pilch: „Zawsze było kombinowanie, zarabianie, ale za starej Polski nie było powszechnego namysłu nad groszem, zwłaszcza nie było takiego węszenia: skąd on ma te pieniądze, dlaczego ma takie auto, trzeba to zbadać”.
A przecież rzeczywiście to tylko jego sprawa, co ze swoimi pieniędzmi robi, jakie decyzje podejmuje. Pojawiały się też analizy, całkowicie absurdalne, jak reklama wpłynie na pisarstwo – jakby jedno z drugim miało cokolwiek wspólnego. Stephen King po udziale w American Express jakoś sobie radzi, podobnie jak Ballantine jakoś zanadto nie nadwerężył Hema (choć tu akurat nie było pewnie łatwo).
Niektórzy mają dość: „Czy naprawdę polski świat literacki nie ma większego problemu niż ten, że Szczepan Twardoch dostał samochód?”.
No właśnie, drodzy Państwo, okazuje się, że to wszystko przez upał i sezon ogórkowy. To dlatego jakieś „burze na Facebooku” zajmują wszystkie media. I ja też z tego upału o tym do Państwa piszę. Może już czas zamknąć ten doniosły temat (i zająć się reformowaniem rynku książki?).
A żeby jakoś przetrwać w upale, proponuję zabawę: dopasuj markę samochodu do żyjącego polskiego pisarza – ford mustang, saab 9000, wartburg, papa mobile.