Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Po zwolnieniu dyrektor PISF filmowcy solidarnie protestują. Zaczęły kobiety

Ludzie związani z filmem toczą batalię o apolityczność organizacji, dzięki której powstaje coraz więcej i coraz bardziej docenianych na świecie kinowych i telewizyjnych obrazów. O ich Instytut.

W obronie najważniejszej rodzimej organizacji filmowej – Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – stają solidarnie różne środowiska branży audiowizualnej. Bronią instytucji, która odpowiada za finansowanie produkcji większości naszych filmów i – co ważne – nie robi tego z pieniędzy podatników. Wśród protestujących są m.in. Agnieszka Holland, Daniel Olbrychski, Allan Starski i… Wim Wenders.

Wypracowywanego i dopieszczanego przez ponad 10 lat systemu finansowania filmów zazdrości nam wiele krajów, które uznają go za przykład modelowy, ten wart naśladowania. Cóż jednak z tego, jeśli polscy twórcy, producenci i ludzie branży filmowej po zwolnieniu dyrektor PISF Magdaleny Sroki przez ministra kultury prof. Piotra Glińskiego muszą zaczynać swoją batalię w zasadzie od nowa. O niezależność, wolność artystycznych decyzji i apolityczność organizacji, dzięki której powstaje coraz więcej i coraz bardziej docenianych na świecie kinowych i telewizyjnych obrazów. O ich Instytut.

Na ulicę idą studenci i studentki szkół artystycznych

W poniedziałek (16 października od godz. 13) kolejną uliczną demonstrację w sprawie sytuacji w PISF zorganizowali tym razem młodzi twórcy, studenci szkół artystycznych. Manifestacja „Wieziemy list – mamy rolę do odegrania” odbywa się przed siedzibą PISF i MKiDN przy Krakowskim Przedmieściu w Warszawie.

Tu młodzi adepci sztuki filmowej, zrzeszeni oddolnie jako Inicjatywa Studentek i Studentów Szkół Artystycznych w Polsce, wyrażają swoje wątpliwości wokół legalności i okoliczności odwołania dyrektor Instytutu.

Reklama