Odwołanie Radosława Śmigulskiego ze stanowiska dyrektora PISF było przez środowisko filmowe oczekiwane, choć nie wszyscy skrajnie krytycznie oceniają jego ponadsześcioletnie rządy. Trudno przewidzieć, czy jego następca będzie wyraźnie lepszy.
Filmowcy apelują do ministra kultury o zrobienie porządków w PISF. Czy Bartłomiej Sienkiewicz odwoła dyrektora Radosława Śmigulskiego?
Wybór nowej Rady PISF, którą potajemnie chciał przeprowadzić minister Gliński, ma na celu zachowanie dotychczasowego status quo i prawdopodobnie uniemożliwienie odwołania ze stanowiska dyrektora tej instytucji Radosława Śmigulskiego.
W drugiej kadencji resort Piotra Glińskiego rozdzielał fundusze sprawnie – bardziej z naciskiem na historię niż przyszłość, bardziej na tożsamość niż na codzienność. Pozostawał blisko artystycznych instytucji, ale w dystansie do samych artystów.
Stosunkiem głosów dziesięć do jednego dotychczasowy dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Radosław Śmigulski został dziś w godzinach popołudniowych ponownie wybrany na to stanowisko. Jego kadencja wygasa 6 grudnia. Nowa obejmie kolejne pięć lat.
Menedżer z Totalizatora, którego PiS zrobił dyrektorem Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, rozdaje setki milionów publicznych pieniędzy, komu chce. Ale też, by nie dać komuś na film, jest w stanie zrobić naprawdę wiele.
Władza uprawiająca agresywną politykę kulturalną wykorzystuje artystów do swoich celów. Niektórzy twórcy zachowują się tak, jakby nie zdawali sobie z tego sprawy. To rodzi – delikatnie mówiąc – ogromne napięcia.
Z związku z pandemią z hoteli można korzystać tylko w celach służbowych i to ściśle określonych. Dyrektor PISF wydał więc zarządzenie. Które budzi wątpliwości.
Mogą wzrosnąć opłaty za VOD, jeśli operatorzy tacy jak Netflix, Ipla lub Player.pl przerzucą na klientów koszty nowego podatku. Projekt trzeciej wersji tarczy ma ratować firmy, ale też niektóre instytucje, np. PISF.