Nie można powiedzieć, że po przejęciu Lucasflimu Disney w kwestii uniwersum „Gwiezdnych wojen” próżnował. „Przebudzeniem mocy” otworzył nową trylogię, wracając do starych bohaterów, czyli Luke’a, Lei i Hana, ale i przedstawiając nowych, czyli Rey, Fina i Kylo, którą to opowieść w grudniu kontynuować będzie „Ostatnim Jedi”. Widzieliśmy już też pierwszy film z cyklu „Gwiezdne wojny – historie”, „Łotra 1”, rozwijający poboczną historię z tego uniwersum, właśnie kręcony jest obraz o młodym Hanie Solo, w planach kolejne.
Mało? Najwyraźniej tak, bo studio właśnie nieco zaskoczyło fanów, już teraz potwierdzając, że gdy zakończą się prace nad obecnie prezentowaną trylogią z głównej linii fabularnej, Rian Johnson, reżyser „Ostatniego Jedi”, ruszy z przygotowaniami do nowej trylogii. Kiedy to się stanie? W roku 2020, bo „Epizod XIX” obecnej serii w kinach zadebiutuje w 2019 roku.
Nowa trylogia „Gwiezdnych wojen”. Czego się spodziewać?
Johnson nie opowie nowej historii o klanie Skywalkerów. Jego trylogia ma nas zabrać w nowe miejsca i opisywać losy zupełnie nowych postaci. Na chwilę obecną nic więcej nie wiemy. Johnson sam na pewno wyreżyseruje pierwszy film w trylogii, do którego też sam napisze scenariusz.
Sprawa wygląda jednak ciekawie, bo w świecie „Star Wars” robi się dosyć tłoczno. W 2017 roku zobaczymy „Ostatniego Jedi”. W roku 2018 „Solo”. W 2019 roku „Epizod XIX”. 2020 rok może przynieść film o Obi-Wanie Kenobim, bo prace nad tym projektem już ruszyły. Czyli w 2021 roku zobaczymy coś od Johnsona?
Może. Ale jeżeli zacznie prace w 2020 roku, to raczej nie, raczej poczekamy aż do 2022. I teraz pytanie: co z główną serią? Będą epizody X, XI i XII? Czy, jak przed laty zapowiadał George Lucas, historia Skywalkerów zamknie się w dziewięciu filmach? I co z kolejnymi odsłonami „Gwiezdnych wojen – historii”? Fani domagają się filmu o najemniku Bobie Fetcie, niektórzy wspomną, że chętnie poznaliby przeszłość mistrza Yody – generalnie postaci nie brakuje, można też tworzyć nowe, samodzielne opowieści.
Może, wzorem kinowego universum Marvela, które rozwija się po sąsiedzku, również w Disneyu, musimy już myśleć o „Gwiezdnych wojnach” jako projekcie na kilkadziesiąt filmów?
Co więcej, do tej układanki dodamy również aktorski serial, bo plotki zostały potwierdzone i wiemy już, że takowy dostaniemy. Wiemy coś więcej? Nic poza tym, że obejrzymy go już w roku 2019.
Co w nowym sersiwie streamingowym Disneya?
Wszystko z okazji uruchomienia serwisu streamingowego Disneya, który już teraz ściąga swój katalog choćby z Netfliksa, bo korporacja Myszki Mickey postanowiła wyciąć pośredników z równania i sama dostarczać nam swoje treści. „Gwiezdne wojny”, obok np. seriali na podstawie komiksów Marvela i rebootu „High School Musical”, mają więc być nowościami, które sprawią, że wysupłamy kolejne kilka dolarów na serwis z filmami i serialami online (na chwilę obecną nie mamy informacji, czy serwis Disneya ruszy od razu także poza USA).
I pewnie wysupłamy, bo to w końcu „Gwiezdne wojny”. A że w najbliższych latach będziemy mieli naprawę sporo okazji od odwiedzenia odległej galaktyki? Fani nie będą narzekać – przecież spora część z nich, z nas, już teraz okresy między kolejnymi kinowymi premierami uprzyjemnia sobie lekturą komiksów czy książek z tego uniwersum albo graniem w kolejną grę komputerową. Bo ci fani nie chcą w ogóle z tego świata wychodzić. A Disney o tym wie.