Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Auto-da-fé po polsku. Kościół pali bajki i sagę o wampirach

Książki płonęły pod jednym z gdańskich kościołów. Książki płonęły pod jednym z gdańskich kościołów. Dziennik Trybuna / •
Kościół zabrał się za walkę o umysły i dusze Polaków, niszcząc bajki o wampirach i czarodziejach. Ten gest jest bardziej żałosny niż straszny.

W niedzielę 31 marca zaczęły w sieci krążyć zdjęcia z palenia książek przy jednym z gdańskich kościołów. Nie był to niestety ani fake news, ani żart na 1 kwietnia. Zdjęcia stosu zamieściła Fundacja SMS do nieba. W niedzielę po mszy w parafii NMP Matki Kościoła i Świętej Katarzyny Szwedzkiej w Gdańsku księża, ministranci i wierni ułożyli stos książek, spalono m.in. „Harry’ego Pottera” i sagę „Zmierzch” o wampirach, „Tajemnice starodawnej magii i medycyny”, książkę guru Osho, a także różową parasolkę Hello Kitty, indyjskie figurki słoni (Ganeśę – indyjskie bóstwo) i afrykańskie maski. Wszystko to przynieśli z domów wierni.

Za co książki palono na stosach

Sceny palenia książek są w naszej kulturze obarczone najgorszymi skojarzeniami. Orwell, „Rok 1984”: „Otóż nic bardziej błędnego! My niszczymy słowa. Setkami, i to dzień w dzień! Redukujemy język, plewimy ze wszystkiego, co zbędne” (przeł. Tomasz Mirkowicz). Czy „451 stopni Fahrenheita” Raya Bradbury’ego (przeł. Wojciech Szypuła):

„– Czy kiedykolwiek przeczytał pan jakąś z tych książek, które pan pali?
Roześmiał się.
– To byłoby przeciwko prawu!
– Och! Rzeczywiście”.

Ale oczami wyobraźni widzimy przede wszystkim sceny z historii. Konkwistadorzy palący artefakty prekolumbijskich kultur w auto-da-fé – „akcie wiary”. Palił książki chiński cesarz Shi Huangdi, palono książki nieprawomyślnych pisarzy w 1933 r., gdy na rozkaz Goebbelsa na stosie znalazły się dzieła blisko stu twórców, m.in. Thomasa Manna, Zygmunta Freuda, Ericha Marii Remarque'a, Alfreda Doeblina i Ericha Kaestnera. Irańscy ajatollahowie palili „Szatańskie wersety” Rushdiego, a w 2002 r. młodzieżowa proputinowska organizacja paliła książki Władimira Sorokina, który notabene w ostatniej swojej powieści żartuje z tego, tworząc obrazy grilla na książkach.

Rozmaici dyktatorzy wiedzieli, że wszystko, co najgorsze, pochodzi z książek. Dlatego trzeba je palić. Od średniowiecza po czasy współczesne nieustannie tworzono listy szkodliwych, heretyckich i nieprawomyślnych tytułów. Książki były oskarżane o szerzenie herezji, satanizmu, demoralizację i degenerację. Za posiadanie zakazanych tytułów trafiało się do obozów i więzień. Wszędzie chodzi o to samo, wszystkie te reżimy łączy aspirowanie do rządu dusz albo wręcz do teokratycznej władzy.

Co tymczasem spalono w Gdańsku? Sagę o wampirach oraz bajki dla (mniejszych i większych) dzieci.

Czytaj także: Opowieści o końcu świata

A polski Kościół pali bajki o wampirach

Wydawnictwo Media Rodzina natychmiast zamieściło oświadczenie prezesa i założyciela wydawnictwa Roberta D. Gamblego: „Wiele lat temu, podczas konferencji prasowej, J.K. Rowling usłyszała pytanie: »Czy wierzysz w magię?«. Odpowiedziała: »Nie wierzę w magię. Wierzę w siłę wyobraźni«. Od tego czasu zawsze cytuję tę odpowiedź, gdy pojawiają się jakiekolwiek kontrowersje dotyczące serii o Harrym Potterze. Książki z cyklu »Harry Potter« nie są zaproszeniem, by brać magię na poważnie. Są czystą fantazją. Dają natomiast swoim czytelnikom ważną lekcję: Harry nie zwycięża dlatego, że jego magia jest potężniejsza. Odnosi sukces, ponieważ jest gotów wybrać to, co dobre. A nie to, co łatwe”.

Polski Kościół zabrał się za walkę o umysły i dusze Polaków, niszcząc nie książki „Krytyki Politycznej”, lewicowych filozofów czy polityków, tylko bajki o wampirach i czarodziejach. Ten gest jest bardziej żałosny niż straszny. Historia, owszem, powtarza się, ale jako farsa.

Tym razem w dodatku nieśmieszna.

Czytaj także: Uważaj! Czytanie uzależnia

Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną