Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Rycerza portret współczesny, czyli źródła „Gry o tron”

Jamie Lannister, jeden z bohaterów „Gry o tron” Jamie Lannister, jeden z bohaterów „Gry o tron” mat. pr.
Kultura popularna wykpiwa ideały rycerskie, nie wierząc, by kiedykolwiek były one możliwe do spełnienia. Został nam dziś tylko kostium: miecz, zbroja i koń. Dlaczego?

Wiele już atramentu wylano, starając się odnaleźć literackie i historyczne inspiracje, jakimi posłużył się George R.R. Martin, kreując swój fantastyczny świat. A ponieważ ósmy sezon telewizyjnej „Gry o tron” właśnie się rozpoczął, warto może zastanowić się nad jeszcze jedną, tak oczywistą, że często pomijaną w poszukiwaniu źródeł powstania nie tylko cyklu „Pieśń Lodu i Ognia”, ale też niemal całej literatury fantasy.

Cykl karoliński, czyli mało fantastyki

Z nielicznymi wyjątkami autorzy tworzący fantastyczne światy nadają im „średniowieczny” charakter wraz z całym anturażem: feudalną strukturą społeczną, zamkami, magią, wielkimi bitwami i ich bohaterami, dzielnymi rycerzami, choć coraz częściej wcale nie w błyszczących zbrojach. Pomysł nie jest nowy. Pochodzi z czasów, gdy na nowo, po katastrofie wieków ciemnych, kiedy zerwaniu uległa ciągłość ze światem antyku, zaczęła powstawać europejska literatura. A jednym z jej najważniejszych toposów był tzw. cykl bretoński, czyli opowieść o królu Arturze i przygodach jego rycerskich towarzyszy. To właśnie w tym momencie, kiedy zaczęto spisywać dawne celtyckie legendy i nadawać im coraz bardziej wyrafinowany literacki kształt, rozpoczynają się dzieje nowoczesnej powieści.

Cykl bretoński pojawia się jako zjawisko literackie w połowie XII w., jest jednak poprzedzony przez starszy o wiek cykl karoliński („pieśni o czynach”), złożony z wierszowanych eposów rycerskich, spośród których najsłynniejsza jest oczywiście „Pieśń o Rolandzie”.

Reklama