Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Porozmawiajmy o Tyrmandzie

Inscenizacja „Złego” w Teatrze Powszechnym w Warszawie Inscenizacja „Złego” w Teatrze Powszechnym w Warszawie Artur Chmielewski / Forum
Z literackim patronem roku jest ten problem, że niezależnie od tego, kto nim zostanie, w następnym badaniu Biblioteki Narodowej jako najczęściej czytanego polskiego pisarza i tak wskażemy Sienkiewicza. Chyba że Tyrmand to zmieni.

Leopold Tyrmand wielkim pisarzem był, więc nic dziwnego, że Sejm przyjął jego kandydaturę na patrona 2020 r. przez aklamację. Najwyraźniej jest jeszcze coś, co potrafi nas łączyć, choć martwi fakt, że głosowanie odbyło się w środku nocy, jakby wnioskodawcy bali się zbyt ożywionej dyskusji na temat twórczości autora „Złego” i „Dziennika 1954”. Żal tym większy, że nic tak bardzo nie przydałoby się literackiemu patronowi jak właśnie rozmowa o nim.

Czytaj też: Do czego pisarzom przydaje się boks

Patron wybitny, ale...

Z patronami bywa bowiem tak, że ich wybór pozostaje w zasadzie wyłącznie aktem hołdu, wręcz laurką, i nie oznacza niczego poza tym. A już na pewno nie wpływa znacząco na popularyzowanie ich twórczości, że o propagowaniu czytelnictwa jako takiego nie wspomnę. Wydaje się, że może być wręcz przeciwnie.

Sejmowa uchwała pełna jest górnolotnych stwierdzeń o tym, że Tyrmand „w najtrudniejszych czasach zachował wymagającą odwagi niezależność intelektualną” oraz że „w epoce kontrkultury i młodzieżowego buntu był ważnym głosem amerykańskiego konserwatyzmu”. Choć stanowią one biograficzny wyimek, to wiele mają w sobie z przyprawiania gombrowiczowskiej „gęby” pisarzowi przecież oryginalnemu, lubiącemu operować groteską i ironią, wciąż jak najbardziej aktualnemu, tak pod względem intelektualnym, jak literackim.

Czytaj też: Postawy Polaków – literaci

Zastąpić Sienkiewicza

W przyszłym roku przypada setna rocznica urodzin pisarza i 35.

Reklama