Ostatni przegrany proces ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego odbył się w kwietniu i tani nie był. Był za to kompletnie niepotrzebny. Zgodnie z werdyktem Skarb Państwa musi oddać 300 tys. zł zaległej dotacji dla poznańskiego Malta Festivalu, którą minister zaakceptował, a potem nie wypłacił. Ale doszły nowe koszty: zwrot 15 tys. zł kosztów sądowych i odsetki za zwłokę w ustawowej wysokości 7 proc., co, licząc opóźnienie dotacji, daje ok. 50 tys. zł ekstra. Wszystko wypłacane z publicznych środków.
Całą aferę z dotacją na Malta Festival rozpętał prawicowy portal wPolityce.pl. 1 marca 2017 r. uderzył wielkim tytułem: „Ile jeszcze PUBLICZNYCH pieniędzy wydamy na tego bluźniercę? Frljić szefuje Malta Festivalowi, na który 300 tys. zł dało Ministerstwo Kultury”.
Kto daje i odbiera
Chodziło o Olivera Frljicia, chorwackiego reżysera Ostatni przegrany proces ministra kultury i dziedzictwa narodowego Piotra Glińskiego odbył się w kwietniu i tani nie był. Był za to kompletnie niepotrzebny. w Teatrze Powszechnym w Warszawie, który w 2017 r. został kuratorem Malta Festivalu. I, co trzeba dodać, na którego minister wyraził zgodę, akceptując program festiwalu własnym podpisem. „Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego stanowczo powinno swoje wsparcie wycofać. Warto wziąć przykład z prezesa Telewizji Polskiej Jacka Kurskiego, który po bluźnierczym spektaklu zdecydowanie podziękował za współpracę aktorce zaangażowanej w bluźniercze sceny z »dzieła« Frljicia” – apelował portal.
Minister Gliński początkowo się bronił – tym, że podpisany kontrakt na dotację jest trzyletni i nie ma możliwości jej wycofania. „Przeanalizowaliśmy sytuację prawną i te 300 tys. zł muszę przekazać, bo to jest automatyzm, mogę zostać podany do sądu” – mówił w TVP Info.