Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Kłaniajmy się Selmie Lagerlöf, tak jak to zrobiła Olga Tokarczuk

Selma Lagerlöf Selma Lagerlöf Sammlung Rauch / Forum
Stała się – choć trudno powiedzieć, że niespodziewanie – trzecią literacką bohaterką tegorocznego bankietu noblowskiego w Sztokholmie. Bo Selmie Lagerlöf należało się to jak mało komu.

Literacki Nobel niezwykle rzadko trafia do kobiet – wśród 112 laureatów tej nagrody otrzymały go tylko 15 razy. Lecz jeśli ktoś miałby wyznaczać pewnego rodzaju umowny model „pisarki noblistki”, to Selma Lagerlöf nadaje się do tego idealnie. Nie tylko jako pierwsza kobieta, której wręczono tę nagrodę dokładnie 110 lat temu, nie tylko jako niezwykła pisarka, śmiało przekraczająca granice między realizmem a baśniowością, fantastyką i mitem. Ale także jako działaczka na rzecz żydowskich uchodźców i uciśnionych narodów, oddana tym ideom bez reszty.

I wreszcie jako sufrażystka, która dostała Nobla wcześniej niż jej współobywatelki i w ogóle zanim kobiety na świecie uzyskały prawa wyborcze. I jako pierwsza kobieta wybrana do Szwedzkiej Akademii, o której jej następca powiedział, że była „najbardziej znaną Szwedką na świecie od czasów Świętej Brygidy”.

Czytaj także: Skłodowska-Curie najbardziej wpływową kobietą w historii

Inspiracja Miłosza, orędowniczka Polaków

Nobla dostała „w uznaniu dla wzniosłego idealizmu, żywej wyobraźni i duchowego postrzegania, które obecne są w jej pismach”. Pismach, które inspirują do dziś. Wspominał o tym w swojej mowie noblowskiej w 1980 r. Czesław Miłosz, mówiąc, że pisarka w znacznym stopniu wpłynęła na jego pojęcie poezji, gdy bohatera „Cudownej podróży” umieszcza w podwójnej roli: „jest on tym, który leci nad ziemią i ogarnia ją z góry, a zarazem widzi ją w każdym szczególe, co może być metaforą powołania poety”.

Reklama