Osoby czytające wydania polityki

„Polityka”. Największy tygodnik w Polsce.

Wiarygodność w czasach niepewności.

Subskrybuj z rabatem
Kultura

Jak się zmienia kino

Autor zdjęć do „Irlandczyka”: Wzoruję się na muzyce

Robert de Niro i Martin Scorsese na planie „Irlandczyka”. Robert de Niro i Martin Scorsese na planie „Irlandczyka”. Niko Tavernise/Netflix
Można dziś ożywić właściwie każdą fantazję, stworzyć dowolne uniwersum – mówi o perspektywach filmu meksykański operator Rodrigo Prieto, autor zdjęć do nominowanego do Oscara „Irlandczyka” Martina Scorsese.
Rodrigo PrietoLars Niki/Getty Images Rodrigo Prieto

JANUSZ WRÓBLEWSKI: – „Irlandczyk” to saga gangsterska, a jednocześnie epopeja obejmująca pół wieku historii Ameryki. Jak się tworzy taki film?
RODRIGO PRIETO: – Każdy film jest efektem pracy zbiorowej wielu ludzi. Operator odpowiada za ustawienie świateł i pracę kamery. Ale jego prawdziwym powołaniem jest budowanie emocjonalnego przekazu, który chce osiągnąć reżyser. Obraz stanowi integralną część opowieści. Nie powinien tworzyć osobnej wartości. Zdjęcia świetne, ale film do niczego – jeśli ktoś tak twierdzi, to znaczy, że coś nie wyszło. Jeśli film jest nieudany, to i zdjęcia są nieudane.

Co było dla pana inspiracją przy realizacji „Irlandczyka”?
Niezależnie od tego, z kim pracuję, kluczowe są dla mnie dwie sprawy. Oprócz wspierania intencji reżysera i treści, jakie on chce przekazać, ważna jest motywacja zachowań bohaterów. Co może nie jest najlepszym określeniem, bo wszystko sprowadza się do wyrażania emocji. Robienie zdjęć to praca na podświadomości. Przypomina komponowanie muzyki. Mogę nie wiedzieć, dlaczego pewne nuty wybrzmiewają dłużej lub krócej, jakie niosą znaczenie, ale czuję, że takie, a nie inne ich połączenie buduje określony nastrój. Oświetlenie, kompozycja kadru, ruchy kamery pełnią taką właśnie funkcję. Widz przysłuchuje się dialogom, śledzi akcję na ekranie i wcale nie musi zdawać sobie sprawy, z czego i jak są skonstruowane. Liczą się doznania, to, co się aktualnie przeżywa. A skąd czerpię inspirację? Z własnych doświadczeń. Bez przerwy obserwuję światło. Również w tej chwili, gdy rozmawiamy, przyglądam się uważnie cieniom, odbiciom. Siedząc niedaleko okna, wydaje mi się pan bardziej błękitny, widzę załamujące się światło w okularach, jak w oddali przelatują ptaki i poruszają się gałęzie, i to wszystko na mnie oddziałuje, wpływa, wywołuje emocje.

Polityka 3.2020 (3244) z dnia 14.01.2020; Kultura; s. 78
Oryginalny tytuł tekstu: "Jak się zmienia kino"
Reklama