Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Julia Marcell: Tym razem nie bawiłam się słowami

Julia Marcell Julia Marcell Jacek Poremba / mat. pr.
„Skull Echo” opowiada o tęsknocie za drugim człowiekiem. Mam wrażenie, że jesteśmy zamknięci we własnych bańkach i tylko się od siebie odbijamy – mówi Julia Marcell. Właśnie ukazał się jej piąty album.

1. „Ekstaza intelektualna”

Jako student archeologii odkryłem skarb. Trudno opisać uczucie, gdy natrafiasz na blisko 600 rzymskich monet, które przeleżały pod ziemią prawie 2 tys. lat. Niemal dekadę temu poczułem się podobnie. Po raz pierwszy usłyszałem utwór „Echo” i miałem wrażenie, że znalazłem perełkę. Album „June” brzmiał świeżo i radośnie. Czuć w nim było swobodę Berlina, z którym jego autorka Julia Marcell była związana już od pewnego czasu.

Artystka z każdym krążkiem zabiera w nieco inny rejon świata. Na „Skull Echo” – piąty album w jej dorobku, który miał premierę 24 stycznia – czekałem jak Indiana Jones na kolejną eskapadę. Julia opowiedziała „Polityce” o kulisach pracy nad płytą i planach na przyszłość. W swoim antycelebryckim stylu uchyliła lekko drzwi do prywatnego świata. Opowieść ułożyła się w listę utworów ze „Skull Echo”, choć zbieżność z nimi jest absolutnie niezamierzona. Numer pierwszy – „Ekstaza intelektualna” – mamy za sobą.

2. „Moment i wieczność”

„Chcesz wszystko na raz, do dechy gaz, gaz, gaz” – śpiewa na premierowym singlu. Pachnie nieco 2011 r. i nominacją do Paszportu „Polityki”, który wtedy zdobyła.

Reklama