Polski rynek książki zachwiał się dwa miesiące temu, razem z innymi sektorami gospodarki – i od razu przeniósł się do sieci. Pandemia ujawniła jego słabości, ale i nieznany potencjał.
Gdy w połowie marca Polacy wykupywali makaron, mydło i papier toaletowy, wydawnictwa wstrzymywały oddech i premiery. Wiosna i jesień to dla rynku zwykle czas żniw, ukazuje się najwięcej nowości. Gdyby nie wirus, mówiłoby się teraz o tym, co zawsze – o kolejkach na majowych targach książki w Warszawie. Ich organizator, Murator EXPO Sp. z o.o., właśnie złożył wniosek o upadłość. Wystawcy, którzy zdążyli wpłacić zaliczki, teraz walczą o zwrot swoich pieniędzy. Jak słyszymy, Murator stawia opór, a branża myśli już o tym, co z targami za rok.
Polityka
22.2020
(3263) z dnia 26.05.2020;
Kultura;
s. 75
Oryginalny tytuł tekstu: "Czytanie przyszłości"