Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

Festiwale literackie: fantastyka non grata?

Wiemy, że fantastykę czyta i pisze Olga Tokarczuk. A wśród gości największych festiwali twórców fantastyki brak. Wiemy, że fantastykę czyta i pisze Olga Tokarczuk. A wśród gości największych festiwali twórców fantastyki brak. Alan Lin / Unsplash
Zgadzamy się, że Lem był wybitnym pisarzem. Cieszą nas sukcesy „Wiedźmina”. Wiemy, że fantastykę ceni Olga Tokarczuk. A na festiwalach twórców fantastyki brak.

Na odbywającym się właśnie festiwalu Stolica Języka Polskiego w Szczebrzeszynie gości blisko osiemdziesięcioro pisarzy, pisarek, publicystów i publicystek. Podobna liczba pojedzie pod koniec sierpnia na Literacki Sopot i weźmie udział w Big Book Festivalu w Warszawie. Festiwal Conrada (koniec października) to blisko pół setki ludzi pióra. W sumie ponad 200 nazwisk. I ani jednej rodzimej twórczyni czy twórcy literatury fantastycznej.

Z fantastyki się wyrasta?

Trudno zrozumieć, co tu się wydarzyło, a z drugiej strony to kolejny przejaw pewnego podejścia do fantastyki, wyrażonego ostatnio choćby przez Agatę Passent czy Kingę Dunin. Pierwsza z nich, gdy współprowadzący z nią program „Xięgarnia” Max Cegielski powiedział, że czyta fantasy, zapytała, czy „cofa się w rozwoju”. Druga na łamach „Krytyki Politycznej” zasugerowała, że fantastyka to literatura dla osób niedojrzałych, z której się wyrasta.

Zestawmy to teraz ze słowami Olgi Tokarczuk, która zanim uhonorowano ją Noblem, udzieliła wywiadu miesięcznikowi „Nowa Fantastyka”. Michał Hernes zapytał ją m.in. o to, czy pisze fantastykę. Odpowiedź była jasna: „Tak, czasami coś takiego piszę. Przykładem są »Opowiadania bizarne«”. Tokarczuk klarownie wyłożyła też wartość takiej literatury: „Fantastyka daje ogromną przestrzeń wolności – można tam rozwijać wszelkie koncepcje, które fascynują, przerażają, ciekawią.

Reklama