W ostatnich latach gale Emmy, ale też Oscarów i wielu innych nagród filmowo-serialowych, były nudne, przewidywalne, spadała oglądalność, nie było gospodarzy, a jak byli, to ich żarty krytykowano. 72. gala rozdania Emmy – PandEmmy, jak ją nazwał prowadzący Jimmy Kimmel – która odbyła się zeszłej nocy, była kompletnie inna. Nie ze względu na oryginalne wybory jurorów, bo te bywały przewidywalne, co nie znaczy, że złe – ale z powodu atmosfery.
Czytaj też: Nagrody Emmy. Przewodnik po serialach do nadrobienia
Mamo, wygrałam Emmy!
Jimmy Kimmel występował przed pandemicznie pustą widownią. Nominowani byli tym razem tam, gdzie widzowie ich seriali, filmów i gali – we własnych mieszkaniach, w ogródkach domów albo hotelowych pokojach, w otoczeniu rodzin, przyjaciół, współpracowników. I to zbudowało ciepłą atmosferę, było za podwójnym pośrednictwem kamer, ale paradoksalnie bardziej bezpośrednio niż zwykle.
Goście Zendayi (najmłodsza w historii nagrodzona w kategorii najlepsza aktorka w serialu dramatycznym – za „Euphorię”), skaczący za jej plecami w skarpetkach, na bosaka i w klapkach. Żona Marka Ruffalo (najlepszy aktor w serialu limitowanym lub filmie telewizyjnym; za rolę w serii „To wiem na pewno”) ciesząca się bardziej widowiskowo na kanapie niż on sam. Uzo Aduba – najlepsza aktorka drugoplanowa w serialu limitowanym lub filmie telewizyjnym, nagrodzona za rolę w „Mrs.