Może pomidorka? – pyta Jacek Mazurkiewicz, bo warzywa pięknie mu w tym roku obrodziły. Jak co rano z radością wchodzi do ogrodu, sięga po dojrzałe warzywo, gryzie, czerwona skórka pęka i Mazurkiewicz słyszy cichy krzyk cierpienia. Biedna roślina. Jej ból nie jest gorszy niż ból innych żywych stworzeń, które tym tylko różnią się od niej, że mogą swobodnie się przemieszczać...
O nie, nie – Mazurkiewicz nie ulega takim modnym ostatnio tendencjom. Nie antropomorfizuje. Wie, że choć rośliny obdarzone są pewną indywidualnością, posiadają coś na kształt układu nerwowego, są zdolne do czegoś, co z pewną przesadą można nazwać zdolnością zapamiętywania i uczenia się, to królestwo roślin ma dobrze zdefiniowane granice.