Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Kultura

„Cyberpunk 2077”, gorąca premiera. Po co się tak spieszycie?

Kadr z gry „Cyberpunk 2077” Kadr z gry „Cyberpunk 2077” mat. pr.
Napięcie związane z przesuwaniem premiery „Cyberpunka 2077” można zrozumieć, oglądając reakcje fanów. Ich niecierpliwość budzi moje zdziwienie.

Współczesna dostępność kultury jest wciąż czymś niezwykłym dla kogoś, kto tak jak ja wychował się w czasach, gdy filmy trafiały na ekrany po latach. „Neuromancera” Williama Gibsona przeczytałem kilkanaście lat po premierze, większość książek Philipa K. Dicka – wręcz po dekadach. Trudno dostępne były niszowe rzeczy – filmy anime, zanim doszły do Polski, potrafiły okrążyć świat. Dziś można je oglądać w dniu premiery w jednym z serwisów streamingowych.

O ile niszowe rzeczy konsumowane są w niewielkich bańkach, o tyle najpopularniejsze seriale wywołują masowe dysputy w mediach społecznościowych – kto nie chce oberwać spoilerem, musi oglądać na wyścigi, gdy tylko nowy odcinek pojawi się w ofercie. Najgorzej, gdy mieszka się na obrzeżach galaktyki, dokąd wciąż nie docierają niektóre dobra kultury, jak serwis Disney+, gdzie można oglądać przygody ze świata „Gwiezdnych wojen”. Najzagorzalsi fani sięgają po metody sprawdzone w czasach, gdy seriale same w tajemniczy sposób zjawiały się na dysku komputera. Inni wzruszają ramionami: jest przecież tyle rzeczy do oglądania.

Czytaj też: Teatr i film przeniosły się do sieci

Cyberpremiera. Czas oczekiwania: dekada

Wielkie premiery, jak ten napompowany oczekiwaniami debiut gry „Cyberpunk 2077”, wzbudzają gigantyczne emocje. Pod paczkomatami urządzono nocne premiery przypominające szał związany z ukazaniem się nowego tomu „Harry’ego Pottera”.

Reklama