O powrocie „Seksu w wielkim mieście” plotkowano już od dłuższego czasu. Z początku mówiło się o trzecim filmie z serii, ale z tego projektu akurat zrezygnowano. Od grudnia pojawiały się zaś informacje, że może powstać nowy sezon. Dziś HBO Max oficjalnie potwierdziło, że wiosną ruszą zdjęcia do kontynuacji kultowego serialu. Widzowie na całym świecie zadają sobie jednak pytanie: czy jest do czego wracać?
Serial, który został komedią romantyczną
Kiedy serial zadebiutował pod koniec lat 90., spotkał się z entuzjastycznym przyjęciem zarówno krytyków, jak i widzów. Samotne, wyzwolone kobiety po trzydziestce, które w Nowym Jorku manewrowały między pracą, związkami i przyjaźnią, stały się niedoścignionym wzorem do naśladowania. Każdy wiedział, czy jest bardziej naiwną Charlotte, zasadniczą Mirandą, romantyczną Carrie, czy wyzwoloną Samanthą. To była jedna z tych produkcji, które zbudowały rozpoznawalność HBO jako miejsca, w którym powstają ciekawe fabuły, nieobecne dotąd w ogólnodostępnej telewizji.
Serial przeszedł parę przemian i z roku na rok coraz mniej przypominał socjologiczną refleksję nad obyczajowym życiem nowojorczyków na przełomie wieku, a coraz bardziej stawał się rozwleczoną na wiele odcinków komedią romantyczną. Mimo to zbudował silną grupę fanów i fanek, którzy chętnie do niego wracają. O tym, jak jest popularny, świadczy fakt, że doczekał się nie jednego, a dwóch kinowych filmów (pierwszy z 2008 r. miał średnie recenzje, o tym z 2010 wszyscy chcą zapomnieć), a także prequeli (serial „Carrie Diaries” o młodej Carrie Bradshaw nadawano w latach 2013–14).