Osoby czytające wydania polityki

Wiarygodność w czasach niepewności

Wypróbuj za 11,90 zł!

Subskrybuj
Kultura

Eurowizja 2021. Rafał Brzozowski przepadł w konkursie

Rafał Brzozowski w Rotterdamie Rafał Brzozowski w Rotterdamie Piroschka van de Wouw / Reuters / Forum
Polskiego reprezentanta zabraknie w finale konkursu w najbliższą sobotę. Rafał Brzozowski z piosenką „Ride” nie przypadł do gustu eurowizyjnej publiczności.

Rafał Brzozowski zaprezentował się w drugim półfinale Eurowizji w Rotterdamie w czwartek. Obydwa półfinałowe koncerty (poprzedni odbył się we wtorek) wyłoniły po dziesiątce finalistów konkursu, którzy ostatecznie zmierzą się w sobotę 22 maja. A to wszystko po dwóch latach od poprzedniej edycji Eurowizji, przesuniętej tak jak inne duże imprezy ze względu na pandemię.

Do finału awansowały dziś wieczorem: Albania, Serbia, Bułgaria, Mołdawia, Portugalia, Islandia, San Marino, Szwajcaria, Grecja oraz Finlandia. We wtorek 18 maja wygrały zaś: Litwa, Rosja, Szwecja, Cypr, Norwegia, Belgia, Izrael, Azerbejdżan, Ukraina i Malta. W komplecie reprezentanci tych krajów spotkają się w finale, a dołączy do nich tzw. Wielka Piątka, czyli eurowizyjni pewniacy: Francja, Hiszpania, Niemcy, Wielka Brytania i Włochy (pierwsze cztery finansowały Europejską Unię Nadawców, Włosi dołączyli z czasem ze względu na wysokie składki). Do tego Holandia jako gospodarz tegorocznej edycji.

Rafał Brzozowski poza konkursem

Polska propozycja – piosenka „Ride” – najwyraźniej nie przypadła do gustu eurowizyjnej publiczności. Dla Brzozowskiego napisali ją Szwedzi: Joakim Övrenius, Thomas Karlsson, Clara Rubensson i Johan Mauritzson, specjaliści od konkursowych przebojów. Od których raczej się w Eurowizji odchodzi, stawiając częściej na lokalny koloryt i rozmaicie rozumianą oryginalność. Udziwnianie też nie zawsze procentuje – w drugim półfinale odpadła dyskotekowa Dania albo nieco kosmicznie wystylizowana Łotwa (tancerki w zielonych kostiumach miały na sobie przyłbice).

„Ride” Polaka spodobał się za to ekspertom z Agencji Kreacji Rozrywki i Oprawy, którzy przyznali utworowi najwyższą notę w kraju i wysłali Brzozowskiego do Niderlandów. Tym razem to zatem nie polscy widzowie wskazali swojego reprezentanta. Przypomnijmy: w zeszłorocznych preselekcjach do Eurowizji wygrała Alicja Szemplińska. Teoretycznie mogłaby wystąpić także w tym roku, choć z nową piosenką. Agencja Kreacji Rozrywki i Oprawy zdecydowała jednak inaczej, co budzi emocje też dlatego, że nazwiska eksperckiego grona utajniono.

Porażkę wróżył Brzozowskiemu na swoim blogu szef działu kultura „Polityki” Bartek Chaciński: „Szanse Polski są zwykle niewielkie, bo mamy (zakładam na chwilę maskę trenera Gmocha i chwytam za mazak) słabą wartość Współczynnika Lubianego Sąsiada. Nazwę tę zastrzegam niniejszym i definiuję jako to coś, co sprawia, że głosują na Was w Europie bezpośredni sąsiedzi, czyli prawdopodobnie jedyni, których naprawdę obchodzicie”. Nie pomógł też polski wizerunek w świecie (przede wszystkim kraju homofobicznego), a i sam przebój niespecjalnie się broni. Pisze Chaciński: Brzozowski to „szansonista sympatyczny, tylko nieco już przebrzmiały w rodzinnym kraju. Za to zasłużony dla TVP (...). Nie tacy polscy zawodnicy nie wychodzili z półfinału, który zaczyna być dla nas równie trudny do sforsowania co eliminacje do Ligi Mistrzów dla polskich klubów”.

Rafał Brzozowski, na Eurowizji występujący po prostu jako Rafał, w TVP prowadzi programy „Koło Fortuny” i „Jaka to melodia”, w innych pojawia się gościnnie, bierze też zwykle udział w imprezach okazjonalnie szykowanych przez stację (jak sylwester, festiwal w Opolu czy koncert kolęd). Nic więc dziwnego, że w 2020 r. otrzymał Telekamerę w kategorii osobowość telewizyjna. Jacek Kurski, który chętnie publikuje na Twitterze statystyki oglądalności, tym razem nie ma się czym pochwalić.

Eurowizja w pandemii

Tegoroczna Eurowizja odbywa się po przerwie związanej z koronawirusem, ale przy zachowaniu zasad reżimu sanitarnego. To zarazem pierwsza tak duża i tak międzynarodowa impreza muzyczna organizowana w czasach pandemii, dlatego jest bacznie śledzona przez branżę eventową. Dyrektor wykonawczy Eurowizji Martin Österdahl tłumaczył dla BBC, że konkurs odbyłby się niezależnie od okoliczności: „Show na pełną skalę został wykluczony na początku roku, ale kolejne odwołanie Eurowizji w ogóle nie wchodziło w grę”. W czasie czwartkowego koncertu dodał, że „jak widać, wszyscy jesteśmy w niezłej kondycji”.

Co prawda sam konkurs przebiega inaczej niż zwykle, a wszyscy uczestnicy są co 48 godzin badani na obecność koronawirusa. Z tego względu Polak i Islandczyk, którzy otrzymali pozytywny wynik, zostali czasowo odizolowani (nocowali w tym samym hotelu). Wszystkich obowiązują restrykcje: maseczki i dystans społeczny. Artyści mieli prawo przygotować nagrania zapasowe, gdyby w ostatniej chwili zostali skierowani na kwarantannę. Na scenie też mogli wybrać: śpiew chóru odtworzyć albo zdecydować się z nim wystąpić. O tym, że śpiew sprzyja rozprzestrzenianiu się wirusa (podobnie jak dmuchanie w trąbkę!), już w „Polityce” pisaliśmy.

Każdy uczestnik przymierzany do Eurowizji rok temu musiał napisać od zera nową piosenkę. Ale i każdy kraj miał prawo wystawić innego wykonawcę, na co zdecydowało się 26 spośród 39 państw uczestniczących w konkursie. W tym Polska.

Czytaj też: Krótki przepis na eurowizyjny przebój

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Łomot, wrzaski i deskorolkowcy. Czasem pijani. Hałas może zrujnować życie

Hałas z plenerowych obiektów sportowych może zrujnować życie ludzi mieszkających obok. Sprawom sądowym, kończącym się likwidacją boiska czy skateparku, mogłaby zapobiec wcześniejsza analiza akustyczna planowanych inwestycji.

Agnieszka Kantaruk
23.04.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną