To jedyny spośród największych w Polsce festiwali filmowych, który nie zdecydował się na wersję online lub hybrydową – nawet w ubiegłym roku impreza odbyła się w ostatniej chwili przed jesiennym lockdownem. „Znam jeden udany festiwal filmowy, który odbywa się online. Ma bardzo bogaty program. Bierze w nim udział ponad dwieście milionów ludzi na całym świecie. Nazywa się Netflix. Nie zamierzamy z nim konkurować”, pisał z goryczą w liście skierowanym do widzów dyrektor festiwalu Stefan Laudyn. WFF po raz kolejny odbędzie się zatem wyłącznie w kinach – i będzie to jedyna szansa, żeby obejrzeć wiele z tytułów, które znalazły się w programie.
Spojrzenie na Wschód
Wydarzeniem będzie z pewnością polska premiera „Nosorożca” Ołeha Sencowa – pierwszego filmu, jaki ukraiński reżyser nakręcił po wypuszczeniu z rosyjskiego więzienia. Tytułowy bohater to młody członek ukraińskiej mafii, który pnie się po szczeblach przestępczej kariery we wczesnych latach 90. Film powstał przy znaczącym udziale polskich producentów, zaś autorem zdjęć jest ceniony krakowski operator Bogumił Godfrejów. „Nakręciłem ten film, żeby pokazać, jak tworzył się kryminalny układ w Ukrainie. Jak skończyliśmy z takim prezydentem jak Wiktor Janukowycz, który pochodził z tego przestępczego świata i stał się częścią politycznego systemu. Chciałem pokazać, że ci ludzie wciąż tu są, a korupcja jest głęboko zakorzeniona”, mówił Sencow w rozmowie z „Hollywood Reporter” po premierze filmu w Wenecji.